Podziel się   

Podróże i turystyka Pokaż wszystkie »

Wydanie 2012-04 · Opublikowany: 2012-05-13 12:48:16 · Czytany 15213 razy · 1 komentarz
Nowszy Starszy

Podróże - nieuleczalna choroba

Autorka z nepalskimi dziećmi (zdj. z archiwum M. Wolskiej)

„Podróże otworzyły mnie na świat, na innych i na samą siebie. Dały mi niezliczone momenty wzruszeń, radości, zachwytów, ale także zadumy, refleksji, a czasem nawet i buntu. Nauczyły mnie elastyczności i podążania za nieznanym oraz tego, że proste rzeczy dają najwięcej radości... Już wiem, że nie potrzeba mi wiele do szczęścia i bardzo doceniam to, co mam i co dane było mi przeżyć. Moje podróże stały się nieuleczalną chorobą, na którą wcale nie chcę szukać lekarstwa”.

Taką diagnozę postawiła sobie Marta Wolska, podróżniczka rodem z Rzeszowa, której żagle życia wypełniał chicagowski wiatr, aż poniósł ją w najdalsze zakątki świata. Nasza bohaterka niejednokrotnie zwiedziła Mongolię, Chiny, Tybet, Nepal, Rosję, Indie, Malezję oraz Singapur, a tym razem dotarła do tajlandzkich dżungli. W następnej kolejności planuje zatrzymać się w Kambodży.

Marta spontanicznie podchodzi do podróżowania, niczego nie planuje. Uwielbia wyruszać z tak zwanym biletem w jedną stronę. Jest otwarta na to, co pojawi się po drodze, na ludzi, miejsca, zdarzenia. Rozmowy z tubylcami oraz poznawanie ich zwyczajów oraz kultury niejednokrotnie wywierały wpływ na obieranie kierunku kolejnych wędrówek przez naszą bohaterkę. Marta Wolska wie, że w podróżach niezwykle ważna jest również druga płaszczyzna, a mianowicie podróż do swego wnętrza. Dzięki temu pokonuje swoje słabości, lęki, zahamowania, ma możliwość odkrywania siebie na nowo. Marta uważa, że to, co najważniejsze, znajduje się w nas samych.

Z uwagi na częste podróże do mało cywilizowanych miejsc kontakt z podróżniczką jest znacznie utrudniony. Na szczęście od czasu do czasu ma ona dostęp do internetu, dzięki czemu udało nam się wirtualnie spotkać i porozmawiać: 

Marto, czy pomysł takich egzotycznych podróży był decyzją chwili, czy może rodził się przez lata?

Pomysł egzotycznych podróży rodził się, kiełkował i dojrzewał we mnie dość długo; chęć poznania świata, jego różnorodności, innych kultur i egzotycznych miejsc bardzo mnie pociągały. Kilka lat temu zebrałam się na odwagę i postanowiłam swe marzenia  zrealizować. Tak też narodził się pomysł, by wyruszyć w moją pierwszą azjatycką podróż. Wtedy to była już decyzja pod wpływem chwili. Plecak na roczną wyprawę można spakować naprawdę szybko, a za każdą kolejną podróżą okazywało się też, że potrzebuję coraz mniej rzeczy; mój plecak stawał się coraz lżejszy, a czas potrzebny na spakowanie i przygotowanie krótszy.

Dlaczego akurat Azja?

Azja ma w sobie wszystko, co wzbudza we mnie ogromne emocje i mnie pociąga - skłania do przemyśleń, refleksji, daje radość i wprawia w zachwyt. Jest różnorodna, odnaleźć w niej można wiele skrajności: harmonię i nieład, cudowną przyrodę i brzydkie, brudne miasta, chaos i niezmącony spokój, życie i śmierć, bunt i pogodzenie, dystans a zarazem niesamowitą życzliwość ludzi, biedę oraz przepych. Niezmiennie przyciąga mnie tu przyroda, szczególnie Himalaje oraz ludzie – ich prostota, życzliwość oraz uśmiech.
W tej różnorodności zawsze mogę znaleźć to, czego w danej chwili potrzebuję. W podróżach lubię moment, kiedy przyjeżdżam do rejonu, którego nie znam i w którym nigdy wcześniej nie byłam. Właśnie wtedy pierwotnie płaskie miejsca na mapie i wcześniej nic nie znaczące nazwy miast i ulic przestają być anonimowe; zaczynają nabierać kształtów, zapachów, przybierają twarze spotkanych ludzi, kojarzą się ze smakiem jedzonych potraw (Indie „smakują” curry i papryczką chilli, Tajlandia zaś słodkawym smakiem mleka kokosowego), z uśmiechami miejscowych dzieciaków, z wyciągniętymi rękami żebraków, ze słowami wypowiedzianymi przez spotkanych ludzi.

Do których miejsc byś wróciła jeszcze raz? Które z nich Ciebie poruszyły?

W swoich podróżach coraz częściej odkrywam takie "swoje miejsca", do których wracam niejednokrotnie; takich miejsc ciągle przybywa. Miejscem, do którego wciąż wracam są Nepal i Himalaje - dla mnie jest to najbardziej magiczne miejsce na ziemi... Mam na myśli jego przestrzeń, wolność, harmonię, widoki zapierające dech w piersiach... A może to ta wysokość i brak tlenu powodują tę euforię? Sama nie wiem… :)
Podczas pobytu w Indiach za każdym razem odkrywam coś nowego. Dość długo próbowałam oswoić  się z tym miejscem, a może to ono oswajało mnie? Po pierwszym szoku, który chyba każdy przeżywa po przyjeździe do tego kraju, z każdą kolejną wizytą lubiłam te miejsca coraz bardziej. Ogromne wrażenie wywarł na mnie dom Matki Teresy w Kalkucie, gdzie pracowałam jako wolontariuszka w domu dla chorych, umierających kobiet... To doświadczenie naprawdę trudno z czymkolwiek porównać.
Lubię miejsca, które są prawdziwe, mało komercyjne, gdzie życie toczy się swoim rytmem i ja w ten rytm wchodzę - nagle staję się częścią machiny, malutką częścią pasującą do całości.

Opowiedz o Twoich spotkaniach z ludźmi i płaszczyznach tych spotkań.

Spotkania z ludźmi są jednymi z najważniejszych aspektów moich podroży. Często z powodu barier językowych słowa tracą na znaczeniu, liczą się wówczas gesty oraz mimika twarzy.

Kiedy w Kalkucie pracowałam z chorymi i umierającymi ludźmi, pomagałam przy karmieniu starszej kobiety, z którą próbowałam nawiązać kontakt ; niestety nie zwracała ona na nikogo uwagi. W ostatnich dniach swojego życia kobieta ta przestała jeść i spojrzała mi głęboko w oczy – poczułam wówczas absolutną jedność i zrozumienie. Spotkałyśmy się na jakiejś niesamowitej płaszczyźnie, w której słowa staja się zbędne… Po uśmiechniętej twarzy owej kobiety zaczęły płynąc łzy, po mojej także... To była jedna z najbardziej wzruszających chwil w czasie moich podróży. Właśnie dlatego tak lubię podróżować - dla takich zupełnie wyjątkowych chwil.

Kiedyś, w czasie górskiej wędrówki w Sikkimie, zgubiłyśmy z moją siostra drogę i trafiłyśmy do małego trzcinowego domku tamtejszej rodziny, gdzie zostałyśmy zaproszone na obiad i herbatę... Czułyśmy się jak najważniejsi goście, zostałyśmy przestawione całej rodzinie i przyjęte z ogromną serdecznością, ciepłem i życzliwością. W tym spotkaniu było tyle radości i uśmiechu - czułam się tak, jakbym należała do tej rodziny i wcale nie chciało mi się od nich wychodzić. Takie wspomnienia zostaną na zawsze.

Jaką mądrość wyciągasz z tych podróży?

Dzięki podróżom przekonałam się, że świat jest bezpieczny, otwarty, życzliwy i przyjazny. Jeżeli to ja jestem otwarta, przyjazna i z szacunkiem odnoszę się do ludzi i miejsc, wówczas spotyka mnie to samo – taki obustronny układ. Podróż daje mi ogromnie dużo radości, poszerza horyzonty, uczy pokory, tolerancji, otwartości - do tego co inne, odmienne, czego często nie rozumiem i wcale rozumieć nie muszę. Uczę się przyjmować rzeczy takimi, jakimi są - bez oceniania oraz rozpatrywania, co jest lepsze lub gorsze.

Czym różnią się ludzie cywilizacji od bohaterów Twoich podroży? Czy coś nas z nimi łączy?

Gdy zaczynałam podróżować zauważałam więcej różnic, bowiem pozornie rożni nas niemal wszystko: kolor skóry, język, mentalność, religia, historia, sposób wychowania, wykształcenie... Jednak za każdym kolejnym wyjazdem odkrywałam coraz więcej podobieństw: wszyscy przeżywamy te same emocje (chociaż czasem rożnie je wyrażamy), szukamy szczęścia, potrzebujemy bliskości i miłości. Radość, szczęście, zachwyt, smutek, ból czy przeżywane tragedie, sprawiają, że jesteśmy podobni i nawet bez znajomości języka jesteśmy w stanie się zrozumieć i poczuć bliskość z drugim człowiekiem. Na tej płaszczyźnie nie ma żadnych różnic, jest jedność. Uśmiech dziecka wszędzie jest tak samo szczery i bezinteresowny, jednakowo wzrusza :)

Bałaś się? Były jakieś momenty krytyczne? A może płakałaś lub tęskniłaś?

Na początku bałam się, czy sobie sama poradzę, jak będę się czuła, czy to przypadkiem nie jest zbyt niebezpieczne, no i co to w ogóle będzie. Teraz już wiem, że wszystko mogę, że zawsze znajdą się życzliwi ludzie, ktoś, kto wskaże drogę gdy się zgubię, zaprosi na obiad, czy zaoferuje nocleg.

Tak naprawdę przez te miesiące podróży nie miałam żadnej niebezpiecznej sytuacji... No, może jedynie niespodziewany atak pijawek w malezyjskiej dżungli, ale to ponoć jest zdrowe :)
Czasami oczywiście tęsknię za domem, poszłabym na kawę z przyjaciółmi i wyspałabym się w swoim własnym, wygodnym łóżku... Ale to wszystko poczeka sobie na mój powrót do rodzinnego domu. Wtedy doceniam dobrodziejstwa cywilizacji, w zachwyt wprawia mnie ciepła woda płynąca z kranu, elektryczność 24h/dobę , nie wspominając już o pralce, do której najchętniej bym się przytuliła po tak długiej rozłące.

Czujesz się Polką czy obywatelką świata?

Im dłużej podróżuję, tym bardziej czuję się Polką - doceniam swoje korzenie, pochodzenie, to, gdzie wyrosłam i co mnie ukształtowało; coraz lepiej też przez to rozumiem siebie. Jednocześnie mam świadomość, że coraz bardziej staję się również obywatelką świata . Jak się okazuje, jedno nie wyklucza drugiego - jestem na równi Polką, jak i obywatelką świata.

--

Pod koniec naszej rozmowy Marta zauważyła, że ludzie na zachodzie trochę zagubili się w ciągłej pogoni za czymś - lepszą pracą, większym domem lub szybszym samochodem. Nie mają czasu na rozmowy, bycie z drugim człowiekiem, boją się ciszy i siebie – prawdziwego „ja”, którego można w tej ciszy spotkać. I wciąż czegoś nam jest brak. 

Może więc warto udowodnić Marcie i sobie samemu, że nie jest z nami tak źle, że nie zatraciliśmy swojej prawdziwości, że mamy czas dla siebie i dla drugiego człowieka? Zgaśmy więc na chwilę światło, wyłączmy komputery... Wsłuchajmy się w ciszę, usiądźmy obok kogoś, popatrzmy sobie w oczy, spróbujmy zrozumieć siebie bez słów. 

Może najwyższy czas, żeby spakować manatki i wybrać się w tę najdłuższą i najtrudniejszą podróż - do własnego serca? To dalej niż Kalifornia, dalej niż Himalaje; podróż taka wymaga nie lada odwagi. Ale możemy siebie mile zaskoczyć i wbrew obawom odnaleźć sporo dobra, życzliwości, przebaczenia i miłości... 

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Podróże i turystyka

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

zaciekawiona · 2012-07-09 11:53:07

Coz... Marta wydaje mi sie niesłychanie ciepła, i fajna osoba wrecz magiczna :) podziwiam ja za te podroze ale i za to ze czerpiue z zycia garsciami. niejeden by sie zachłysnł tylko pozytywnymi aspektami a Marta potrafiła znalesc w sobie chec pomocy narazała sie na tak przykre widoki jak smierc gdzie wiekszosc z nas wolałaby tego po prostu nie widziec.Brawo. Ja tez zawsze chciałam podrozowac moze nie na taka skale , i bohaterka artykułu pokazała ze nie ma przeciwskazan, jesli mi zalezy to uda mi sie to zrealizowac.Zycze jej jak najlepiej ,ale biorac pod uwage jak dobra jest dla innych to pewnie ta dobroc wroci do niej ze zdwojona siła. Pozdrawiam

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...