Podziel się   

Polonia na świecie Pokaż wszystkie »

Wydanie 2012-06 · Opublikowany: 2012-08-13 19:41:45 · Czytany 9452 razy · 1 komentarz
Nowszy Starszy

Polski pianista zachwyca Wiedeń muzyką Chopina

Piotr Kościk (zdj. archiwum własne)

Ciężka praca połączona z pasją, piękna muzyka towarzysząca na co dzień, studia za granicą, tęsknota za Ojczyzną i udział w wielu prestiżowych koncertach na całym świecie – to tylko nieliczne wycinki z życia niezwykłego młodego artysty Piotra Kościka, z którym, specjalnie dla magazynu „Polonia", rozmawia Wioleta Wanat.

Piotr Kościk urodził się w Rzeszowie, gdzie w wieku siedmiu lat, pod okiem Joanny Dworakowskiej, a następnie Żanny Parchomowskiej, rozpoczął naukę gry na fortepianie. Obecnie studiuje na Universität für Musik und darstellende Kunst w Wiedniu w klasie fortepianu prof. Olega Maisenberga.

Piotr jest laureatem wielu międzynarodowych konkursów pianistycznych, m.in. „Klavierpodium der Jugend” w Monachium w 2009 (zwycięzca konkursu oraz zdobywca nagród specjalnych, m.in. za najlepsze wykonanie sonaty klasycznej); „VII Śląskiego Konkursu Pianistycznego” w Zabrzu w 2005 roku; „International Piano Competition for Young Musicians” w Enschede w 2008 (2 miejsce oraz Nagroda „The Netherlands Symphony Orchestra Preis”, dzięki której odbył tournée po Holandii z w/w orkiestrą). Jest również finalistą „International Music Competition in Osaka”. Piotr Kościk otrzymał stypendium Prezesa Rady Ministrów, nagrodę Prezydenta miasta Rzeszowa oraz stypendium niemieckiej fundacji „Maschmann Stiftung”.

Piotr koncertował w Polsce, Austrii, Niemczech, Francji, Włoszech, Holandii oraz na Bałkanach w wielu znanych miejscach, jak np. Gasteig w Monachium, Radiokulturhaus w Wiedniu, Palais de Monaco w Paryżu, Kolarac w Belgradzie, De Spiegel w Zwolle, Nationaal Muziekkwartier w Enschede, Steinway Haus w Monachium czy Filharmonia Łódzka im. Artura Rubinsteina. Wystąpił na Festiwalu Chopinowskim „Chopin Piano Fest” w Prisztinie oraz w austriackim Kartause-Gaming, a po jego recitalu „Wiener Chopin-Blätter” napisał: „Siła wyrazu, kreatywność, uczuciowość i charyzma były pierwszym planem jego Chopinowskiej Egzegezy. Z mistrzowską lekkością, każdym taktem ukazywał swój wyjątkowy stosunek do polskiego kompozytora, (…) cisza, która zapadła po ostatnim akordzie zrobiła ogromne wrażenie.”

Dokonał również nagrań dla telewizji i radia ORF w Austrii, RTS 1 w Belgradzie oraz dla Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. Na kursach pianistycznych pracował m.in. z takimi sławami jak prof. Arie Vardi (Hochschule für Musik in Hannover), Mati Raekalio (The Juilliard School in New York), Michel Beroff (Conservatoire National supérieur de musique et de danse de Paris), Alicja Paleta-Bugaj, Elżbieta Tarnawska (Uniwersytet Muzyczny im. Fryderyka Chopina w Warszawie). Jest członkiem zarządu Międzynarodowego Towarzystwa Chopinowskiego w Wiedniu oraz stypendystą fundacji Yehudi Menuhina – „Live Music Now”.

Po jednym z koncertów z Holenderską Narodową Orkiestrą Symfoniczną magazyn „de Stentor” pisał o polskim pianiście w następujący sposób: „Piotr Kościk to pianista, który ośmiela się wyrażać w muzyce własne zdanie, a jego potencjał z pewnością zapewni mu jeszcze dalszy rozwój.”

 

Wioleta Wanat: Kiedy rozpoczęła się Pana „muzyczna przygoda”?

Piotr Kościk: Edukację muzyczną zacząłem w wieku siedmiu lat. Rodzice stwierdzili, że spróbują zarazić mnie własną pasją (sami są muzykami). Początkowo nie okazywałem większego zainteresowania i grę traktowałem raczej jako codzienny obowiązek do „odfajkowania”. Oczywiście, nie byłem zmuszany do ćwiczenia i sam wiedziałem, że trzeba grać regularnie. Jednak powtarzanie gam, pasaży i różnego rodzaju wprawek nie było moją ulubioną formą spędzania czasu.

Bardzo szybko związał Pan swoje życie z muzyką. Czy nie skróciło to beztroskiego dzieciństwa?

Szkoła muzyczna pierwszego stopnia (trwająca sześć lat) połączona była z podstawówką ogólnokształcącą. Wszystkie lekcje odbywały się w jednym miejscu i kończyłem je jak wszyscy, czyli po południu. Niestety szkoła muzyczna drugiego stopnia, do której uczęszczałem, była szkołą wieczorową. Do gimnazjum oraz liceum ogólnokształcącego chodziłem osobno. W tygodniu praktycznie nie miałem wolnego czasu, coraz więcej musiałem też ćwiczyć, ale ponieważ sprawiało mi to stopniowo coraz większą przyjemność –  nie narzekałem.

Czy wszyscy w Pana rodzinie są muzykami?

Rodzice pracują w Filharmonii Podkarpackiej – mama jest skrzypaczką, a tato puzonistą. Obie siostry próbowały przygody z muzyką ucząc się gry na skrzypcach, lecz ostatecznie wybrały inną drogę. Ja również na początku miałem momenty zwątpienia i fakt zdania egzaminu do szkoły muzycznej drugiego stopnia był raczej efektem długich zachęceń rodziców i nauczycieli. Dziś jednak jestem im za to bardzo wdzięczny. Dobre rady oraz własna determinacja i ciężka praca po latach przyniosły efekty.

Kiedy pojawiły się pierwsze sukcesy?

Sukcesy przychodziły stopniowo; najpierw zwycięstwa w konkursach szkolnych, następnie regionalnych, makroregionalnych oraz narodowych. Mając 17 lat zostałem laureatem ogólnopolskiego konkursu w Zabrzu, dzięki czemu otrzymałem stypendium Prezesa Rady Ministrów oraz nagrodę Prezydenta miasta Rzeszowa. Sukcesy na konkursach międzynarodowych to już okres studiów. W roku 2008 otrzymałem drugie miejsce oraz nagrodę Holenderskiej Orkiestry Symfonicznej w Enschede. Oprócz tego byłem laureatem konkursów w Niemczech i Austrii.

Studiuje Pan w Wiedniu. Jak do tego doszło, że wybrał Pan właśnie tę uczelnię?

Za namową koleżanki skrzypaczki z Rzeszowa, studiującej w Wiedniu – Ani Gutowskiej. Postanowiłem spróbować swoich sił na egzaminach wstępnych w mieście Straussa. Nie byłem wielkim entuzjastą tego pomysłu, ponieważ planowałem studia w Polsce. Bałem się próby samodzielności w innym państwie, z dala od rodziny i znajomych. Mimo że teoretycznie uczyłem się języka niemieckiego w liceum, wydawał mi się on barierą nie do przejścia.

Czy trudno było się tam dostać?

Dostać się na tę uczelnię było i jest bardzo trudno, jednak fakt, iż do egzaminu przystąpiłem z bezstresowym podejściem, bardzo mi pomógł. Myślałem, że jeżeli się nie dostanę, to może nawet i lepiej. Nie było stresu i presji, a wtedy wszystko najlepiej wychodzi. Po egzaminie zwiedzałem Wiedeń, poznawałem ludzi, chodziłem kąpać się nad Dunaj. Zanim pojawiły się wyniki egzaminów zapomniałem niemal, w jakim celu tam przyjechałem. Z około 130 pianistów na uczelnię dostało się 16 osób, z czego 13 Azjatów. Szybko zrozumiałem, że dostanie się do klasy fortepianu prof. Olega Maisenberga – znanego i cenionego na całym świecie pianisty i pedagoga, to wielki zaszczyt i wielkie wyzwanie. Wakacje musiałem zamienić na trzymiesięczny kurs niemieckiego, z przerwami na ćwiczenie zadanego przez nowego profesora programu.

Jak wyglądała rekrutacja?

Egzamin składał się z trzech części: gry na fortepianie, teoretycznego testu łączącego znajomość teorii muzyki, historii muzyki i umiejętności słuchowych, oraz testu z języka niemieckiego, do którego przystąpiłem dopiero w październiku, czyli trzy miesiące później. Najważniejszą częścią była oczywiście gra na fortepianie, a na tę składał się około dwudziestominutowy występ prezentujący utwory muzyki klasycznej, od Bacha po muzykę XX wieku.

Jak studiuje się w Wiedniu?

Jestem bardzo zadowolony i wszystkim polecam. Miasto jest piękne, czyste, świetnie zorganizowane i bezpieczne. To ogromny ośrodek edukacyjny z wieloma uczelniami wyższymi. Mnóstwo tu studentów oraz turystów. Co ważne dla muzyków, każdego dnia odbywają się tu koncerty najbardziej znanych osobistości świata muzyki. Wiedeń to prężnie działający ośrodek kulturalny, ale również miejsce, gdzie można świetnie się bawić i poznać młodych ludzi z całego świata.

Ile godzin dziennie doskonali Pan swój warsztat?

Tak jak w sporcie, w grze na każdym instrumencie najważniejsza jest regularność i dyscyplina. Jak mawiał wielki pianista Artur Rubinstein: „Kiedy nie poćwiczę jeden dzień, czuję różnicę. Kiedy nie poćwiczę tydzień, różnicę słyszy dyrygent, a kiedy nie poćwiczę miesiąc, różnicę usłyszy publiczność”. (śmiech)

W zasadzie gram na fortepianie codziennie tyle, ile tylko mogę. Kiedy mam więcej zajęć na uniwersytecie lub udzielam lekcji fortepianu, ćwiczę około 3 godzin, a kiedy mam cały dzień wolny, gram około 7 godzin, czyli tyle, na ile pozwalają ręce i kręgosłup.

Czy tęskni Pan za Ojczyzną?

Oczywiście, że tak. Staram się wracać do Polski, kiedy tylko mogę. Cała moja rodzina oraz mnóstwo znajomych mieszka w Rzeszowie. Razem spędzamy święta Bożego Narodzenia i Święta Wielkanocne. Zawsze przyjeżdżam w lutym, w czasie ferii zimowych oraz na wakacje. Będąc w Wiedniu słucham też przez internet polskich stacji radiowych lub oglądam polską telewizję. Robię to chyba właśnie z tęsknoty i przywiązania, bo przecież w praktyce nie są mi potrzebne informacje typu która ulica w Rzeszowie jest obecnie zakorkowana.

Z tego co wiem, mimo tak młodego wieku gra Pan dużo koncertów w wielu krajach. Czy może nam Pan opowiedzieć coś więcej o swoich dotychczasowych sukcesach?

Jak wiadomo sukces dla każdego może mieć inną definicję. Dla mnie największym sukcesem jest fakt, że połączyłem pracę z pasją. Zarabiam na życie robiąc to, co kocham. Bardzo podoba mi się życie muzyka, chociaż często kosztuje wiele wyrzeczeń. Ostatnie Święta Bożego Narodzenia spędziłem z dala od rodziny, ponieważ grałem koncert w Belgradzie. Do największych sukcesów pianistycznych mogę zaliczyć tournée z Narodową Orkiestrą Holenderską, z którą to wykonywałem koncert fortepianowy Griega, sukcesy na konkursach w Monachium, Enschede, Linzu oraz fakt dostania się do klasy fortepianu, prowadzonej przez ikonę światowej pianistyki – Olega Maisenberga.

Czy denerwuje się Pan przed koncertami?

Stres jest nieodłącznym elementem życia solistów. Nie ma możliwości całkowitego wyeliminowania tremy, lecz można nauczyć się z nią występować i wykorzystywać jako bodziec do osiągnięcia maksymalnej koncentracji (tzw. trema mobilizująca). Sam stres przed koncertem zazwyczaj wynika z własnych ambicji, ze strachu przed surową samooceną. Miesiące przygotowań często zmierzają do jednego koncertu, na którym mamy tylko jedno podejście oraz brak możliwości naniesienia poprawek, jak podczas nagrywania płyty CD w studio.

W jakim repertuarze się Pan specjalizuje?

Nie posiadam ani ulubionej epoki, ani ulubionego kompozytora – ubóstwiam wielu: Bacha, Beethovena, Liszta, Chopina. Bardzo lubię muzykę barokową za jej witalność, energiczność, lecz równie chętnie grywam romantyczne kompozycje polskiego geniusza fortepianu –  Fryderyka Chopina. Od dawna współpracując z Towarzystwem Chopinowskim w Wiedniu miałem wiele możliwości zagrania recitalu chopinowskiego w Austrii i innych państwach. Bardzo lubię kompozycje pełne dramaturgii, wirtuozerii i afektu, ale również z ogromną przyjemnością gram utwory pełne filozofii, obrazujące zmagania z egzystencją piszących je kompozytorów.

Pana kariera bardzo szybko się rozwija, udziela Pan wielu wywiadów. Można przeczytać o Pana grze wiele pochlebnych recenzji. Czy może Pan przytoczyć kilka z nich?

Po występie na Festiwalu Chopinowskim w austriackim Kartauze-Gaming „Chopin in the World” napisał: „Piotr Kościk grał z ogromną lekkością i swobodą, jak gdyby gra nie kosztowała go żadnego wysiłku. Jego interpretacje pełne były głębokich emocji, które wielcy kompozytorzy zawarli w swych kompozycjach. Ogromny aplauz przypieczętował świetny występ polskiego pianisty.” Z kolei, co zapadło mi w pamięć – po recitalu chopinowskim w Wiedniu w recenzji nazwano mnie „wysokiego szczebla ekspertem Chopina”. Był to dla mnie ogromny komplement, ponieważ mam szczególny stosunek do polskiego kompozytora.

Pana osoba budzi wielkie zainteresowanie. Dostaje Pan wiele propozycji zagrania koncertów na całym świecie. Gdzie można śledzić kolejne kroki Pana kariery?

Filmy z moich koncertów staram się regularnie umieszczać na kanale YouTube: www.youtube.com/piotrkoscik. Natomiast informacje na mój temat można przeczytać na mojej stronie internetowej: www.piotrkoscik.com. Serdecznie zapraszam.

Jak wyglądają Pana plany na przyszłość? Czy chce Pan zostać w Wiedniu, czy wrócić do Polski?

Nie lubię planować dalekiej przyszłości. Na dzień dzisiejszy moim priorytetem jest rozwój pianistyczny, ukończenie studiów na Uniwersytecie Muzycznym w Wiedniu, dalsze kształcenie na studiach podyplomowych w Niemczech lub Stanach Zjednoczonych. Chcę uczyć się od najlepszych oraz przez własne doświadczenia, takie jak koncerty, konkursy, codzienna praca nad materiałem muzycznym. Bardzo chciałbym kiedyś wrócić do Polski. Ale czy wrócę zależeć będzie od wielu czynników, ponieważ priorytetem zawsze zostanie spełnianie się we własnym zawodzie i możliwość ciągłego rozwoju.

Życzymy dalszych sukcesów. Dziękuję za rozmowę!

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Polonia na świecie

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Kultura i sztuka · Ludzie

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

www.napiszehit.pl · 2012-09-05 12:47:18

www.napiszehit.pl

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...