Podziel się   

Polonia w USA Pokaż wszystkie »

Wydanie 2009-10 · Opublikowany: 2009-12-09 02:46:03 · Czytany 7035 razy · 4 komentarzy
Nowszy Starszy

Perła Polonii

Jest takie słynne powiedzenie w Chicago, że niemieccy emigranci budowali fabryki, żydowscy banki, a polscy kościoły. My, potomkowie naszych prapradziadków, powinniśmy być wdzięczni za trud i talenty tamtego pokolenia. Fabryki dzisiaj są, a jutro już nie, banki upadają, a kościoły latami, wiekami stoją, pomimo tylu zmian i zawieruch.

To wielkie dziedzictwo duchowe i materialne, które napełnia dumą i radością nas Polaków. Pewnie o tym zapominamy, porwani w wir codziennej pracy i obowiązków. Często porównujemy się z innymi, zamiast dostrzec to, co posiadamy i docenić nasze własne skarby.

Autostrada 94. Kierunek east (wschód) – Indiana. Auta poruszają się z umiarkowaną prędkością, czasami zwalniają, bo korek. Jedni jadą do pracy, inni na wypoczynek do Indiany lub Michigan, jeszcze inni, żeby pospacerować po Downtown w Chicago; każdy podąża w swoją stronę. Zazwyczaj wszyscy podziwiają z okien samochodów widoczne z oddali wysokie budynki „Wietrznego Miasta”. Mało kto rozgląda się na boki – przy jeździe samochodem to niezbyt bezpieczne – aby dostrzec inne obiekty godne uwagi, może nawet o stokroć większej niż te nowoczesne drapacze chmur. Potężne w swojej wielkości, przepełnione atmosferą sacrum, bogate w historię, o wysokiej klasie artystycznej, po prostu piękne same w sobie – polskie kościoły. Czasem naprawdę warto zjechać na chwilę z autostrady, żeby odwiedzić jedną z naszych urzekających polonijnych świątyń.

Kościół pod wezwaniem Świętego Stanisława Kostki niemal styka się z 94-ką. Dobrze to widać tuż przed wjazdem na ulicę Division. Figura Chrystusa spogląda z narożnika kościoła tuż nad autostradą i wita otwartymi ramionami wszystkich kierowców. Skręt w prawo w Division i znowu w prawo, w uliczkę Noble. Dwa znaki stop i już jesteśmy. Znajdujemy się w miejscu, które wiele źródeł historycznych nazywa „matką polskich kościołów” w Archidiecezji Chicago. W roku 1867 została tutaj otwarta pierwsza polska parafia pod kierownictwem Zakonu Księży Zmartwychwstańców. Warto wspomnieć o tym, że do roku 1897 parafia św. Stanisława Kostki była jedną z największych parafii w USA, jeśli nie na świecie – należało do niej 8 tysięcy rodzin, w sumie liczyła 40 tysięcy ludzi. Do dobrego zilustrowania tej liczby niech posłużą fakty – wtedy podczas każdej niedzieli odprawiano 12 Mszy Świętych. Dzisiaj ten kościół jest oficjalnie ogłoszony Sanktuarium Bożego Miłosierdzia dla Archidiecezji Chicago i od maja 2008 roku odbywa się w nim całodobowa Adoracja Najświętszego Sakramentu. 

Kościół z „brakującą” wieżą

Stojąc przed budynkiem od strony drzwi frontowych, dostrzegamy jego olbrzymie rozmiary. Dwie bliźniacze wieże o wysokości 200. stóp nadają świątyni strzelistości, a jedna z nich szczególnie przyciąga uwagę. W latach 60. XX wieku, podczas burzy, kopuła prawej wieży została zniszczona. Do dziś wieża jest nieco niższa od lewej i budzi zaciekawienie wśród przybyszów.

Wracając do historii kościoła, należy wspomnieć o irlandzkim architekcie Patryku Kellym, który go zaprojektował (to ten sam, który jest autorem Holy Name, Katedry w Downtown w Chicago). Budowa kościoła została zakończona w 1881 roku. Pierwsi polscy emigranci swoim niestrudzonym duchem, pracą własnych rąk i wsparciem materialnym doprowadzili do powstania tej świątyni. Styl kościoła nawiązuje do epoki Renesansu i należy do tzw. Polish Cathedral Style, który charakteryzuje się dużą skalą budynku oraz bogatym wnętrzem. 

Wchodzimy do środka świątyni, której główne wrota są od zeszłego roku otwarte przez całą dobę w związku z nieustającą Adoracją Najświętszego Sakramentu. Wielu przybyszów po przekroczeniu progu od razu zachwyca wielkość sklepienia i wysokość budynku, jego oryginalność, zapach starości. W poznawaniu tego niesamowitego wnętrza pomaga nam znawca sztuki i konserwator, Małgorzata Sawczuk. „Kościół ten należy do grupy najcenniejszych zabytków architektury sakralnej XIX wieku, której rangę podkreślają wysokiej klasy malowidła ścienne w prezbiterium nad ołtarzem, wykonane przez Tadeusza Żukotyńskiego, który uchodził w Europie za znakomitego malarza tematów religijnych. Malowidło przedstawia Matkę Boską składającą małego Jezusa w ręce Stanisława Kostki. Prawdziwym skarbem są witraże zaprojektowane przez F.X. Zettlera w Instytucie Królewskim w Monachium oraz piękne lampy wiszące w nawie głównej, wyprodukowane przez studio Louisa Tiffany`ego”. - opowiada o skarbach wnętrza nasz przewodnik, pani Małgosia. Jak sama podkreśla, na niezwykły nastrój tego kościoła, zwracający uwagę wszystkich zwiedzających, wpływa niezwykła XIX-wieczna ornamentalna i figuralna dekoracja ścian, piękna, oryginalna stolarka oraz ołtarze: główny, w nawach bocznych i w tzw. kościele dolnym. Ołtarz główny jest teraz zasłonięty i przygotowany do konserwacji. Ołtarze są bogato rzeźbione, polichromowane i złocone na wysoki poler. Cennymi zabytkami są stacje drogi krzyżowej, biegnące wzdłuż naw bocznych, pomiędzy oknami witraży.                                                                                                                                                    

Walka Polonii o kościół

Powróćmy jeszcze na chwilę do krótkiej lekcji historii. Świątynia przetrwała wielki pożar w Chicago, ale na przestrzeni późniejszych lat uległa zniszczeniu. Stało się to głównie w ubiegłym stuleciu, kiedy w latach 50. rozpoczęto budowę autostrady 94. Ważne, żeby w tym miejscu ponownie podkreślić rolę nas, Polaków w historii tego miasta i tego kościoła. W związku ze wspomnianym wyżej powstawaniem autostrady, kościołowi św. Stanisława Kostki groziło całkowite wyburzenie. Wielki opór i walka chicagowskiej Polonii o pozostawienie świątyni spowodowały, że władze miasta musiały zmienić plan budowy i przesunąć drogę na wschód. Dzięki temu budowla, wraz z kilkoma parafialnymi budynkami, ostała się i wciąż dostojnie trwa na swoim miejscu, sąsiadując w „zgodzie” z naszą zatłoczoną autostradą. Należy chylić czoła przed naszymi rodakami, z których pewnie wielu jeszcze żyje i pamięta tamte dzieje. Parafia, która niegdyś była jedną z największych na świecie, zaczęła się z początkiem XX wieku powoli zmniejszać. W roku 1981 do należało do niej już tylko 850 rodzin. Zmiany te należy po części wiązać z rozbudową miasta i samej 94-ki. Wielu polskich parafian opuszczało okolice „Stanisławowa” i przenosiło się na przedmieścia Chicago, m.in. do Niles, Park Ridge. „Stanisławowo” przemieniało się z dnia na dzień w „Kostkaville”. Okolica kościoła stała się domem dla Amerykanów o różnym pochodzeniu etnicznym (głównie meksykańsko-amerykańskim, a także, w niewielkiej cząstce, polskim) i poziomie ekonomicznym. Tacy właśnie mieszkańcy należą w decydującej przewadze do parafii Stanisława Kostki. „Najważniejszym dzisiaj zadaniem, jakie stawia sobie parafia, jest połączyć duchowe i sakramentalne potrzeby ludzi o różnych językach i etnicznym pochodzeniu. Należy podkreślić z nadzieją, że zawsze będziemy pamiętać o naszym pochodzeniu i będziemy wdzięczni emigrantom z Polski oraz ich przodkom, którzy budowali i wspierali parafię przez te wszystkie lata, aż do teraz – za ich trud”. - podkreśla proboszcz obecnej parafii, ojciec Anthony Bus.

Litania potrzeb i ratowanie kościoła

Dzisiaj kościół potrzebuje pilnej renowacji. W ostatnich latach udało się wyremontować dach i skuć odpadające tynki zewnętrzne. Niestety na dalsze prace zabrakło funduszy. Konserwator Małgorzata Sawczuk opowiada: „Dwa lata temu poproszono mnie o wykonanie złocenia Monstrancji, Arki i Aniołów oraz polichromii na rzeźbie Madonny i dużego tła zakrywającego ołtarz główny. Prace złotnicze trwały dość długo. Potem okazało się, że brakuje pieniędzy na konserwację dalszych cennych obiektów, które są w najgorszym stanie i wymagają natychmiastowej interwencji, na przykład wspomniane malowidła na sklepieniu, silnie zabrudzone, ściemniałe, osypujące się na coraz większych połaciach. One powinny być, moim zdaniem, poddane konserwacji natychmiast, zanim spadną bezpowrotnie. Na wszelki wypadek zrobiliśmy zdjęcia dokumentujące stan tych malowideł”. Prace, jakie podejmowano w przeszłości, były skromne i nie powstrzymały procesu niszczenia. Litania potrzeb jest długa, m.in. potrzeba wzmocnienia elementów architektonicznych, pełnej konserwacji wnętrza, oczyszczenia malowideł ściennych, zrekonstruowania złoceń na kolumnach, przywrócenia urody ołtarzom, stacjom drogi krzyżowej, itd.

Ta długa lista koniecznych zabiegów, jak podkreśla Sawczuk, wymaga olbrzymich funduszy i reakcji zarówno środowisk polonijnych, społeczności hiszpańskojęzycznej, jak i tych wszystkich, którzy chcą ratować kościół – niezwykłą perłę polskiej kultury, symbol obecności Polaków na tym kontynencie. Dzisiejsza parafia licząca około 800. parafian z trudem zapewnia bieżące utrzymanie kościoła. Trzeba jeszcze raz mocno zaakcentować, że pod koniec XIX wieku była to jedna z największych polskich parafii w tym kraju, licząca ponad 35 tysięcy polskich wiernych. Zostały po nich ślady w postaci brązowych tabliczek fundatorów, pojedynczych osób, zrzeszeń, organizacji polonijnych, towarzystw (w tym parafialnych), które finansowały prace artystyczne w kościele. „Udało mi się znaleźć filantropów gotowych sfinansować prace przy trzech pierwszych stacjach drogi krzyżowej, które są już po konserwacji. Prace konserwatorskie są zwykle bardzo czasochłonne i kosztowne, dlatego jest niezbędna pomoc sponsorów lub miłośników sztuki. Dla wyjaśnienia, koszty konserwacji jednej stacji drogi krzyżowej wynoszą około 3. tysięcy dolarów, ale już ołtarza bocznego około 20. tysięcy dolarów. Koszty konserwacji ołtarza głównego, który wymaga wielu złożonych zabiegów, to około 80 tysięcy. Natomiast najcenniejszy obiekt, malowidło na sklepieniu nad ołtarzem głównym, to około 160 tysięcy dolarów, nie licząc kosztów rusztowania. Nie można dokładnie sprecyzować ceny konserwacji całego wnętrza kościoła, są to jednak prace trwające co najmniej 2 lata, wymagające wspólnego działania dużego zespołu wykwalifikowanych ludzi i na pewno koszty nie są małe”. - kontynuuje pani Małgosia.

Proboszcz Anthony Bus mówi o wielkiej potrzebie przywrócenia oryginalnego piękna kościoła i jego ratowania. „Potrzebne są miliony dolarów, a to jest poza możliwościami naszych parafian. Ledwo udaje nam się zapewnić bieżące potrzeby każdego miesiąca. Parafia nie ma wielu wiernych, często następuje rotacja i jedni przeprowadzają się z tej okolicy, a drudzy przychodzą na ich miejsce. To olbrzymie wyzwanie, utrzymać kościół i szkołę działającą przy tym kościele. Nasi parafianie są bardzo szczodrzy i dzielą się tym, co mają, ale to wciąż za mało”.

Nasze polskie serce 

Pewnie wielu zastanawia się nad potrzebą ratowania kościołów, a w tym wypadku właśnie tego, pod wezwaniem Świętego Stanisława Kostki. Powodów jest bardzo wiele. Przede wszystkim to nasze duchowe i historyczne dziedzictwo, jak dla rodaków w Polsce kościół Mariacki czy katedra na Wawelu w Krakowie. Podobnych przykładów jest setki i zapewnie nikt by się nie zdziwił, gdyby wysunięto apel o ratowanie, któregoś z tych znanych i prastarych kościołów w naszej ojczyźnie. Dla nas, polskich emigrantów w Chicago, takim właśnie kościołem Mariackim jest m.in. kościół Świętego Stanisława Kostki i inne. Szczególnie tutaj, na amerykańskiej ziemi polskie kościoły zawsze były i nadal są duchową ostoją dla każdego emigranta. Są również miejscem odnajdywania swojej tożsamości i wartości pośród obcej kultury, oazą utrzymywania polskości oraz wychowywania i kształcenia nowego pokolenia. Któż z nas po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych nie czuł się najbardziej bezpiecznie i swojsko wchodząc w progi jednej z polskich parafii. Jak wielu z nas, rodaków, posyła dzieci do polskich sobotnich szkółek parafialnych, jak wielu z nas uczestniczy w licznych religijno-kulturalnych wydarzeniach przy polskich kościołach.

„Sztuka sakralna przez stulecia stanowiła wspaniały i wartościowy przejaw artystycznej ekspresji, niosąc merytoryczne oraz duchowe treści ważne dla każdego będącego w relacji z Bogiem. Pomijając oczywiste argumenty o konieczności ochrony tego dziedzictwa, które jest częścią naszej kultury i buduje naszą tożsamość, może konserwować dlatego, że stare jest piękne. Albo dlatego, że kościół św. Stanisława Kostki jest wyjątkowy, może dlatego, że ma niezwykłą atmosferę dzięki stuletnim witrażom, wyjątkowej klasy malowidłom... Może dlatego, że było to kiedyś serce Polonii. Byłabym szczęśliwa, gdyby się udało to miejsce zachować”. - dodaje z uśmiechem i zamyśleniem Małgorzata Sawczuk.

Wszystkich zainteresowanych ratowaniem, pomocą i wsparciem finansowym kościoła Świętego Stanisława Kostki odsyłamy do dwóch osób, z którymi można się kontaktować:
Małgorzata Sawczuk, telefon: 773 814 3257
Ojciec Fr. Anthony Bus C.R., telefon: 773 278 2470
 

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Polonia w USA

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Polonia na świecie · Kultura i sztuka · Historia

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

Pan X · 2012-01-26 22:59:00

Panie Beret, sa wazniejsze sprawy poruszane w tym artykule niz uwagi co do jezyka w necie. Pozdrawiam autora.

Roman W · 2012-01-25 18:01:21

I to "Te" i to "capsami" też wiele mówi o Panu Panie Beret.

Pan Beret · 2009-12-22 10:07:31

Te, Irenka, ale nie pisz "capsami", co? Bo to znaczy, ze krzyczysz w necie... Dbaj o jezyk troche.

irena · 2009-12-20 05:55:39

BARDZO LADNY ARTYKOL MAM PROSBE CZY JEST MOZLIWOSC ODNAL W USA RODZINY JESLI ZNA SIE TYLKO IMIE NAZWISKO MIEJSCE ZAMIESZKANIA W POLSCE MIEJSCE URODENIA RODZICOW TEJ OSOBY JESLI TAK TAK TO GDZIE SZUKAC!?

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...