Podziel się   

Polska Pokaż wszystkie »

Opublikowany: 2014-12-30 15:05:12 · Czytany 5879 razy · 0 komentarzy
Nowszy Starszy

Dobrze (nawet bardzo), średnio i (niestety) marnie

Fot: Internet

Zbliżający się koniec tego roku skłania do zastanowienia, jaki on dla Polaków był. Z pewnością dla jednych udany, dla drugich mniej, a jeszcze dla innych – mniej niż skromny. Ci pierwsi mogą być naprawdę zadowoleni. Okazuje się, że liczba zamożnych i bogatych rodaków sięga już 878 tysięcy i na dobra luksusowe wydali oni łącznie 12,6 miliarda złotych – o 15 proc. więcej, aniżeli rok temu. Według raportu KPMG (międzynarodowa sieć firm świadczących usługi z zakresu audytu i doradztwa gospodarczego) Polska goni Zachód i należy oczekiwać, że w przyszłości ten trend rosnący się utrzyma. Musi, jeśli chcemy dotrzymać kroku innym, a prawda jest też i taka, że na tle innych krajów Unii Europejskiej przeciętny majątek mieszkańca Polski znajduje się dopiero na 23 miejscu. Wartość majątku na osobę wynosi 22,2 tys. dolarów, podczas, gdy w Unii 153,6 tys. dolarów, czyli siedmiokrotnie więcej.

To dla takich właśnie krezusów w Warszawie, Krakowie i gdzie indziej buduje się apartamenty, w których cena metra kwadratowego wynosi 20-30 tys. złotych. Wprowadzają się do nich radcy prawni, lekarze i pisarze, lecz także osoby działające w branżach: budownictwo, finanse, ubezpieczenia itp. Przykładem takiego luksusu może być np. oddany rok temu w stolicy wieżowiec Cosmopolitan, który ma do dyspozycji 236 gotowych apartamentów o powierzchni od 54 do 700 mkw.

Mniej zamożni, zarabiający w granicach 8-15 tys. złotych miesięcznie, mogą zadowolić się nowymi lokalami, których cena metra kwadratowego kształtuje się w granicach 7-12 tys. złotych. Takich nabywców jest najwięcej, pracują na etatach bądź prowadzą własne biznesy i nazywa się ich lemingami, a to dlatego, że interesuje ich wyłącznie praca, zarabianie pieniędzy, spłacanie kredytów, wychowywanie dzieci i  raz na cztery lata branie udziału w  głosowaniu parlamentarnym. Dla nich pracodawcą są w dużej liczbie samorządy, będące z kolei największym inwestorem w Polsce. To one za unijne środki budują fragmenty dróg i autostrad, stadiony, ścieżki rowerowe, baseny, oczyszczalnie ścieków i inne obiekty infrastrukturalne. Obracają kwotami rzędu nawet 40-50 miliardów złotych i dlatego taka bezwzględna bitwa rozegrała się w ostatnich wyborach. Każdy chciał być jak najbliżej słoika z konfiturami. To w samorządach bowiem ustawia się kontrakty – w Polsce podobno co czwarty przetarg jest taki i dlatego w rankingu korupcji kraj nasz znajduje się na 35 miejscu na 175 państw branych pod uwagę.

Grupę trzecią – wcale niemałą, 1,6 miliona Polaków – stanowią pracujący na umowach śmieciowych (umowy zlecenia i umowy o dzieło) – 40 godzin tygodniowo i blisko 2 tys. godzin rocznie. Wskaźnik tych ubogich i bardzo ubogich pracowników w kraju zbliża się do 12 proc. populacji. To im przeważnie nierzetelni pracodawcy zalegają z wypłatą należnych wynagrodzeń na kwotę blisko 150 mln złotych.

Normą jest też już w kraju bezrobocie. Pomimo ciągłej emigracji za chlebem do krajów Unii i tak bez pracy pozostają nadal ok. 2 miliony osób. Systematycznie pogarsza się sytuacja wielu grup zawodowych. Rośnie przestępczość, coraz częstsze są patologie rodzinne, depresje, narkomania, alkoholizm i szara strefa, którą można szacować na ponad 200 mld złotych rocznie. Wszelako mamy dwie gospodarki, tę oficjalną i tę nieoficjalną, ukrywaną przed fiskusem, która nie płaci podatków, ceł, akcyzy oraz składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Według najnowszych danych GUS w roku 2012 aż 14,5 proc. PKB powstało w szarej strefie gospodarki. A to oznacza, że miała ona wartość ponad 231 mld złotych. Z tego powodu budżet państwa stracił blisko 49 mld zł. Z końcem ubiegłego roku w gospodarce ukrytej przed władzami podatkowymi pracowało blisko 1,1 miliona osób.

Sytuację budżetu państwa dodatkowo pogarsza  fakt, że zagraniczni inwestorzy coraz większą część swych zysków wywożą z Polski. Rocznie to dziś kwota sięgająca 70-80 miliardów złotych netto. Dla porównania: to, co od 2016 roku trafi do Polski w ramach unijnych dotacji, będzie w dwójnasób wywiezione z kraju pod postacią zysku netto, dywidend, transferów, konsultingu itd.

Przeciętne wynagrodzenie w gospodarce podawane według danych GUS to dziś niewiele ponad 3,9 tys. złotych, ale tylko w firmach zatrudniających ponad 9 pracowników. W firmach małych (jest ich 1,6 miliona), do 9 osób, wynagrodzenia są znacznie niższe, bliższe płacy minimalnej 1680 złotych. Mało tego, co trzeci Polak drży, że pracodawca nie przedłuży mu umowy.

Trudna sytuacja ekonomiczna tych najmniej zarabiających i bezrobotnych powoduje, że w ostatnich latach wyraźnie wzrosła liczba samobójstw – ponad 6 tys. rocznie. Gospodarstwa domowe mają też w bankach tzw. kredyty zamrożone i niespłacane na kwotę ponad 40 mld złotych, a kredyty mieszkaniowe we frankach szwajcarskich na 132 mld złotych.

Można by tak jeszcze rzucać tymi niepokojącymi przykładami i cyframi, lecz oto z końcem mijającego roku krajem niespodziewanie  wstrząsnęły dwa poważne, mające negatywny wydźwięk wydarzenia. Spartaczono tak istotne dla utrwalającej się demokracji wybory samorządowe. Zaufanie podważone zostało do tego stopnia, że zaczęto w kraju przebąkiwać o ich sfałszowaniu, co znalazło wyraz nawet za Wielką Wodą, gdzie i Polonia amerykańska zaprotestowała przeciwko temu.

W tym czasie wyszło również na jaw, że przysłowiowym kręceniem lodów zajmują się też w polskim parlamencie na Wiejskiej posłowie, i to wcale nie szeregowi. Zaczęło się od wyjazdu do Madrytu na ważną międzynarodową konferencję tzw. trzech posłów-muszkieterów, którzy postanowili nieuczciwie na tej podróży zarobić, przez co natychmiast zostali z partii PiS wyrzuceni. W kilka dni później kolejna petarda. Polskę obiegła wiadomość, że i sam obecny marszałek sejmu, będąc jeszcze ministrem spraw zagranicznych i posiadając całodobową opiekę Biura Ochrony Rządu oraz możliwość jeżdżenia rządową limuzyną, przejechał swoim autem, też w celach służbowych, w ciągu 5 lat 32 tysiące kilometrów, co oznaczałoby, że musiałby ten członek PO w każdy weekend przejeżdżać prawie600 kmi w każde święto300 km. Obliczono już, że za używanie prywatnego auta do celów służbowych odebrał on z kasy Sejmu zwrot kosztów przejazdu w kwocie przeszło 70 tysięcy złotych.

Jak na razie trwa wyjaśnianie tych wszystkich spraw-machlojek i podobno ma się nimi zająć prokuratura. Lecz nawet gdyby i te przypadki udało się skutecznie umorzyć, to jednak wizerunek organów władzy ucierpi. Ludzie, ani chybi, i tak wiedzą swoje i z pewnością przy okazji bożonarodzeniowych rodzinnych spotkań rozmawiali również i o tych przygnębiających nadużyciach pazernych polityków. Oby tylko nie przenieśli tego tematu na 31 grudnia br., bo wtedy i z sylwestrowej zabawy wyjdą nici.

Źródło: Informator Warszawski

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Polska

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Biznes i gospodarka

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...