Podziel się   

Ludzie Pokaż wszystkie »

Wydanie 2009-12 · Opublikowany: 2010-02-16 21:09:18 · Czytany 6839 razy · 5 komentarzy
Nowszy Starszy

"Dajemy ludziom trochę radości..." - wywiad z Szymonem Majewskim.

Szymon Majewski to jeden z najpopularniejszych polskich satyryków. Pracował w Radiu ZET (1990-2005), prowadził audycje Szymoniada i Majewiada, brał udział w programie Grupa Szczepana, a od 1997 był autorem programu Sponton. Współpracownik kilku stacji telewizyjnych (TVP, Canal+), prowadził programy Słów cięcie gięcie, Sympatyczny program dla miłych ludzi oraz Szymon mówi Show. Występował w talk show Wieczór z Alicją, zagrał także w kilku filmach (m.in. w Kilerze). Był prezenterem programu Mamy Cię! w TVN. Od września 2005, w tej samej stacji, prowadzi  program satyryczny Szymon Majewski Show. To jeden z najpopularniejszych programów rozrywkowych nadawanych w polskiej telewizji. W Stanach Zjednoczonych program oglądać można w poniedziałek wieczorem na falach stacji iTVN. O wpływie Majewskiego na sposób myślenia Polaków najlepiej świadczy fakt, że po ostatnich wyborach parlamentarnych prezes PiS Jarosław Kaczyński winił, między innymi, satyryków Szymona Majewskiego i Kubę Wojewódzkiego za porażkę jego partii.

Tatiana Kotasińska: Jak wpadłeś na pomysł stworzenia własnego programu satyrycznego?

Szymon Majewski: - Każdy kto zawodowo zajmuje się satyrą, prędzej czy później, chce mieć taki program. To coś normalnego. Prowadziłem w TVN program Mamy Cię. Spotkałem wówczas holenderskiego producenta – Rinke Rooyensa,  który od kilku lat realizował programy w Polsce. Myślał o realizacji właśnie takiego programu satyrycznego. Także TVN poszukiwał zabawnego faceta, który mógłby coś takiego stworzyć. Można więc powiedzieć, że odbyło się to w naturalny sposób.

Czujesz się bardziej dziennikarzem radiowym, telewizyjnym czy showmanem?

- Nie czuję się dziennikarzem w ogóle. Ponadto nie mam ambicji bycia dziennikarzem. Czuję się wyłącznie showmanem, facetem tworzącym skecze,  prezentującym satyryczne spojrzenie na rzeczywistość.

Czy uważasz, że jest potrzebne tak ostre, prześmiewcze traktowanie naszych przywar i tego, co nas otacza?

- Traktowanie przez nas rzeczywistości nie jest takie ostre, jak bywa w niektórych krajach. Każdy kto ogląda ten program od początku, przyzna, że czynię to raczej dobrotliwie. Oczywiście bywają mocniejsze momenty, ale nie oszczędzam również siebie. Daje mi to prawo do darcia łacha z rzeczy, które dzieją się dookoła. Myślę, że takie satyryczne spojrzenie jest potrzebne, gdyż każdy naród ma tendencje do myślenia o sobie jako o pępku świata. Polacy też tak mają. Skoro poruszam się w tej kulturze, to zjawiskom tego typu warto się przyjrzeć i porobić z tego żarty. Żarty pomagają także uporać się z własnymi paranojami.

Czy myślisz w tym momencie o fakcie, że zdiagnozowano u Ciebie ADHD?

- Jakąś tam lekką formę ADHD pewnie mam. Przeszkadza mi to jedynie w sytuacjach, kiedy nie potrafię się skupić.

Pracujesz z dość dużym zespołem…

- Tak i nie ukrywam, że zawsze mam z tym kłopoty.

To znaczy?

- Znaczy to, że jestem człowiekiem spontanicznym i wiele rzeczy wychodzi nam spontanicznie. Nagle udaje się, coś czego wcześniej  nie zaplanowaliśmy. Natomiast zdarza mi się również spaprać coś, co wcześniej ustaliliśmy.

Czyli jakby sam piszesz sobie rolę?

- Lubię przygotowany materiał przepuścić jeszcze przez swoje własne poczucie humoru i coś dodać od siebie. Pracuję z dużym zespołem, złożonym z młodych chłopaków i dziewczyn. Często prosimy ich o pomysły, a potem przychodzi Szymon do studia i zdarza się, że pozmienia to, co oni przygotowali. Tak to wygląda.

Jakie są pasje Szymona Majewskiego?

- Największą pasją jest moja praca, realizowanie moich pomysłów, ale tylko w momencie ich realizowania, gdyż nie jest pasją późniejsze oglądanie moich programów i śledzenie tego wszystkiego, co się z tym wiąże. Posiadam więc w Polsce status gwiazdy, ale staram się być gdzieś obok tego mojego gwiazdorstwa.

A dziwactwa Szymona?

- Nie wiem, czy to jest dziwactwo, ale na przykład zasypiam na zebraniach. Dzisiaj na przykład, kiedy mieliśmy ważne spotkanie na temat następnego programu, zasnąłem na siedząco. Moi współpracownicy natychmiast robią mi zdjęcia. Wiem, że mają cały plik zdjęć pod tytułem „śpiący Szymon”.

W Twoim programie wyśmiewasz się z polskich polityków, czy to nie najprostszy rodzaj humoru?

- A z kogo mam się śmiać. Mieszkam w tym kraju, więc śmieję się z jego polityków. Przecież nie będę się śmiać z polityków słowackich. Ponadto wyśmiewanie się z polityków to nie więcej, niż jedna czwarta mojego programu. Reszta jest humorem społecznym, sytuacyjnym, może popkulturowym. Jak świat światem, śmianie się z polityków zawsze ludzi bardzo rajcowało. To jedyny sposób, aby poradzić sobie z ludźmi, których sami wybraliśmy lub nam ich wybrano.

Czy to prawda, że Majewskiemu i Wojewódzkiemu nie odmawia się przyjścia do programu ze strachu?

- Naprawdę? Nigdy tak nie było. Ci, którzy nie chcieli przyjść do tego programu, po prostu nie przyszli. Raczej ci, którzy przychodzą, wiedzą, że panuje w nim sympatyczna atmosfera i dobrze się bawią. Zresztą bardzo rzadko zapraszam polityków do programu. Rok temu przyszedł do mnie Jan Rokita, mimo że z niego sporo żartowałem. Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której ludzie zmuszaliby się do przychodzenia do studia i męczenia się przez godzinę z nielubianym gospodarzem. Choć są osoby, które nie chcą przychodzić. Na przykład od dawna zapraszam Marka Kondrata, a on nie chce się pojawić.

Jak sądzisz, dlaczego nie chce?

- Nie wiem, może mnie nie lubi?

A na przykład Zbigniew Zapasiewicz, przyszedłby?

- No teraz to już nie , ale zapraszałem go kiedyś, nie do programu, ale aby coś dla nas zrobił. Odmówił, powiedział, że nie czuje tej poetyki i ja to rozumiem. Jednak z tego, co wiem, oglądał program, ale nie widział się w nim jako uczestnik.

Jaki był cel napisania przez Ciebie Spowiedzi świra?

- Chyba zrobiłem to nieco za wcześnie, bo coś takiego, taki wywiad rzekę powinno się pisać po ukończeniu przynajmniej sześćdziesiątego roku życia. Namówili mnie do tego moi znajomi, kiedy słuchali opowieści z mojego życia, kiedy opowiadałem o moim dziadku i wielu innych sytuacjach w jakich się znalazłem. Troszeczkę to książka biograficzna, ale tylko troszeczkę. Raczej opisuje doświadczenia dzisiejszych czterdziestolatków. Fajny oddźwięk miałem po wydaniu tej książki. Wielu młodych ludzi powiedziało mi, że miało podobne doświadczenia z historiami szkolnymi czy z unikaniem służby wojskowej. Każdy kto przeczytał książkę, sporo dowiedział się na mój temat i przy okazji miał zabawę. Może rzeczywiście koło sześćdziesiątki wydam wydanie drugie, poprawione.

Prywatnie mówi się o Tobie, że jesteś ułożonym ojcem, spełnionym mężem.

- Tak, wszystko się zgadza. Oczywiście z całym bagażem paranoi, które ma czterdziestolatek. Rzeczywiście wszystko dobrze się układa. Czasami nawet mam wrażenie, że jak na mój wizerunek telewizyjny, moje życie prywatne jest zbyt dobrze poukładane.

No, ale musi w życiu istnieć pewna równowaga.

- Dokładnie, więc nie buntuję się przeciwko temu.

Czy to prawda, że wychowujesz swoje dzieci bezstresowo?

- Czasami dla dzieci największym stresem jest to, że wychowuje się je bezstresowo. Moje dzieci raczej potrafią korzystać z tego, że może więcej im wolno, więc jest w porządku. To wszystko kwestia zaufania. Należę do ludzi, którzy kochają życie rodzinne. Lubię, kiedy wieczorem czy w czasie weekendu jesteśmy wszyscy razem.

Czasami twój program krytykowany jest przez językoznawców. Nie boisz się tej krytyki?

 Mój program jest czymś dla zmysłów, dla oka, dla zabawy. Mam satysfakcję z tego, że przekazuję tylko radość. Chciałbym, aby widzowie mogli osiągnąć taki sam stan radości, jaki mam ja robiąc ten program. Dzięki temu przez godzinę, a może i następnego dnia będą mieli dobry humor. Myślę, że oglądać go mogą wyłącznie ludzie wypoczęci. Zmęczeni, sfrustrowani, z zahamowaniami pewnie nie zniosą ostrej jazdy jakiegoś faceta i wyłączą ten program. To mogą być i profesorowie i rolnicy. Ja zresztą też uciekam do łazienki w trakcie emisji Szymon Majewski Show, gdyż nie znoszę swojego głosu i tego pobrykiwania.

Wynika z tego, że jesteś bardzo pokornym człowiekiem.

- Tak, bardzo, choć oczywiście mam jakieś tam odbicia. To czego nauczyłem się przez ponad dwadzieścia lat pracy w mediach, to, że nie zawsze jest się  mistrzem świata. Ludziom może się wydawać,  że moja kariera to było pompowanie balona pod tytułem Szymon Majewski.

Jak zatem to powietrze wypuścić?

- Och, to bardzo proste. Wystarczy, że po powrocie do domu żona każe mi odkurzyć, czy zapyta dlaczego akurat tutaj leżą moje skarpetki. Robi to znakomicie. Albo na przykład muszę pójść do szkoły, gdyż mojemu dziecku grozi jakaś słabsza ocena. Często sam sobie zadaję pracę domową, aby nie popaść w przesadę. Mój polonista uczył, że ludzie tacy jak ja, czyli dający rozrywkową pożywkę, tak naprawdę pełnią wyłącznie rolę służebną.

Czy kogoś ze świata polityki darzysz szczególną sympatią?

- Wielu jest takich ludzi. Lubię profesora Bartoszewskiego, profesor Staniszkis, Rokitę, Mazowieckiego. Teraz uwaga, powiem rzecz kontrowersyjną. Coś lubię w Jacku Kurskim. Jest barwny. Bywa straszny, ale jest barwny. Lubię Cymańskiego. Fajnie mówi. Lubię Senyszyn, bardzo charakterystyczna osobowość oraz panią Marię Kaczyńską.

Jak dalece stacja TVN ogranicza Cię w tworzeniu programu?

- Wiesz, stacja jest w stanie pozwolić mi na więcej, niż ja sam chcę sobie pozwolić. W zasadzie przed każdym programem mam obawy czy aby w takiej, czy innej sytuacji nie poszedłem za daleko, za mocno. Zawsze miałem takie cierpienia, przez wszystkie lata pracy w mediach. Zrobiłem dobry żart, a potem zastanawiałem się, czy to należało powiedzieć. Jednak mam wrażenie, że prawdziwa cnota krytyk się nie boi. To dobre powiedzenie Krasickiego.

Nigdy nie wstaję z przekonaniem, że dzisiaj dowalę temu czy tamtemu. Raczej przeglądam wydarzenia i do konkretnych sytuacji dopisuję satyryczny komentarz. Nie ma we mnie czegoś takiego, że dzisiaj muszę łupnąć w konkretną osobę.

Czy TVN stawia Ci polityczne ograniczenia?

-  Nie ma takich ograniczeń. Raczej spotykałem się z uwagami o charakterze estetycznym. Ktoś stwierdzał, że to jest mniej śmieszne. Mamy sporo swobody. Nie ma nacisków, spotkań, na których mówiono by, że tego czy tamtego nie wolno.

Czyli nie ma polityków, z których nie można się nabijać, jakiejś linii politycznej?

- Nie, nie ma takiej linii. Naprawdę mamy sporo swobody.

Czy Grzegorz Markowski wciąż ma do Ciebie żal za „wkręcenie go” w programie Mamy cię?

- Tak, rzeczywiście on strasznie wkręcił się w tę sytuację, ale wybaczył mi, zresztą był już w programie chyba dwa razy. Mogę powiedzieć, że wszystko jest załatwione.

Co jest Twoją Siłą Wyższą?

- Wiesz, nie jestem religijny, choć moja mama była bardzo wierząca. Ja nie uczestniczę w życiu religijnym. Nawet nie wiem dlaczego, gdyż jeszcze na religii wygrałem konkurs wiedzy o Stanisławie Kostce. Kiedyś byłem bardziej religijny, uczestniczyłem w pielgrzymkach. Potem nastąpił okres odejścia. Czym on był spowodowany? Nie wiem. Wzruszają mnie ludzie, którzy posiadają taką silną wiarę, czasami nawet im zazdroszczę. Myślę, że gdybym posiadał wiarę, wówczas może byłbym spokojniejszy. W ogóle mam problem z autorytetami. Z przyjemnością słucham wielu księży, ale są też zjawiska w Kościele, które nie są mi bardzo bliskie.

Mam bardzo religijnego wujka Tadeusza, który zatroskany jest tą moją postawą i sprowadza mnie na ziemię, oczekując, że wrócę na łono Kościoła.

Wujek słucha Radia Maryja?

- Tak, słucha i ogląda moje programy. Jakoś potrafi rozgraniczyć te dwie rzeczy. W ogóle media są rzeczą, której powinniśmy nauczyć się używać. Nigdy tego, co dzieje się w moim programie, nie należy brać do siebie, ponieważ jest to rodzaj zabawy. Mój program to coś takiego, jak oglądanie komiksu.

Słyszałam opinie, że Twój show stał się obecnie bardziej krzyczący, taki łopatologiczny, częściej posługujący się wulgarnym językiem, a kiedyś był inteligentny…

- Bo ja wiem? Trochę jesteśmy rozdarci. Mówię teraz o Rozmowach w tłoku. Zrobiliśmy obecnie te rozmowy tak, że politycy posługują się w nich językiem, jakiego rzeczywiście używają, a nie takim jak nam się wydaje, że mówią, na przykład takim literackim językiem jak w Polskim ZOO. Politycy klną i wszyscy to wiedzą.

Myślę, że każdy w tym programie znajdzie coś dla siebie. A jeżeli chodzi o język, może z czasem się uspokoimy…. Ale dlaczego mamy mówić inaczej, skoro politycy tak mówią?

No dobrze, ale czy to jest dostosowanie się do widza, który program ogląda?

- Ojej, czy ja w komercyjnej telewizji miałbym robić program dla profesorów? Ja już robiłem takie programy i byłem krytykowany, że nie są dość literackie, albo że nikt ich nie rozumie. Kiedyś robiłem programy, przy których bawić mogli się profesorowie. Jednak obserwujemy życie i chcemy gębę, może nawet mordę tego życia pokazać. To bywa również satyrą. Robimy także prowokacje. Taki Edward Ącki. Tacy Ąccy chodzą po ulicach. Garną się także do polityki. Wielu takich widzieliśmy dwa lata temu, kiedy nagle się pojawili. Jesteśmy więc trochę takim zwierciadłem rzeczywistości. Ponadto, taki program zawsze będzie krytykowany, bo jest kolorowy, wariacki. Pamiętajmy, że nie piszę elementarzy dla dzieci. Może w niebie będą mnie za to potem biczować?

Za pomocą Ąckiego, kreujesz też rodzaj mody… W prasie pojawiają się często ogłoszenia, że szukacie pracowników. Czy to dlatego, że wyczerpaliście się formalnie?

-  Cały czas poszukujemy młodych, kreatywnych ludzi. Często przychodzą, potem okazuje się, że niestety nie dają sobie rady. Staramy się nie zasklepiać we własnym gronie, w przekonaniu, że jesteśmy mistrzami świata. Cały czas szukamy.

Czy inni komicy stanowili dla Ciebie inspirację?

- Nie sądzę. Oczywiście bardzo lubię Woody Allena. Uwielbiałem Braci Marx, Charlie Chaplina. Nie lubiłem Bustera Keatona. Podobał mi się Monty Python, ale nie znałem – jak niektórzy – na pamięć Rejsu. Film ten widziałem może trzy razy. Misia widziałem ze cztery razy. Jak byłem mały z pasją oglądałem Jana Kobuszewskiego w kabarecie Olgi Lipińskiej. Podobał mi się Turecki, czyli Gajos.

Często dostawaliście pozwy sądowe za obrażenie jakiejś postaci publicznej  w programie?

- Nie. Mieliśmy raz proces z Danutą Hojarską. Został umorzony.

Ile trwa nagrywanie programu?

- Różnie. Raz są to cztery godziny, innym razem pięć godzin, a czasami krócej. Wiele rzeczy nagrywamy w mieście, poza studiem.

A czego Ci brakuje w życiu?

-  W zasadzie nie ma czegoś takiego. Jestem zadowolony z tego, co mam.

Znaczy to, że jesteś szczęśliwym człowiekiem.

- Zdecydowanie tak. Lubię to, co robię, mam fajnego psa, wszystko jest w porządku. Nie ma nic fajniejszego jak być Ędwardem Ąckim, witać naszych siatkarzy, czy wydurniać się w studiu.To kapitalna sprawa dawać ludziom energię.

Jeżeli mówi się, że jesteś tym, co robisz, jesteś błaznem?

- Absolutnie tak!

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Ludzie

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Polska · Rozrywka

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

~Anonim · 2011-11-29 16:16:12

super nieśmieszny facet, zdjeli go na chwile i był spokój a teraz znowu wraca, poco pytam

Aśka · 2010-09-18 15:22:21

Zmieniam kanał, jak tylko go widzę. Uff...

Piotr · 2010-09-16 21:53:10

kiedyś był śmieszniejszy, spoko koleś, może jeszcze porozśmiesza ha ha!

szymon · 2010-07-27 09:07:48

bo nigdy nie byl smieszny, dlatego

dark knight · 2010-05-31 13:08:22

jakos nigdy mnie ten gosc nie snieszyl, moze kiedys w spontonie ale w sumie to niesmieszny jest

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...