Podziel się   

Polityka Pokaż wszystkie »

Wydanie 2009-12 · Opublikowany: 2010-02-16 21:02:28 · Czytany 7070 razy · 1 komentarz
Nowszy Starszy

Polonijna szpiegowska Adams Family

Na początku tego roku media, w tym magazyn „Polonia” szeroko informowały o amerykańskich długach ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy. Portal internetowy Napisali.pl odnotował w kraju 621 publikacji na ten temat. Dodatkowo o sprawie informowały media elektroniczne. Przez kilka lutowych dni amerykańskie perypetie ministra stanowiły temat numer jeden w prasie i telewizji.

Moje nazwisko przewijało się w tych doniesieniach, jako informatora mediów krajowych. W efekcie rozmaitych oskarżeń, wysuwanych przez osaczonego ministra, w kwietniu tego roku do sądu okręgowego w Warszawie wpłynął mój pozew przeciwko Andrzejowi Czumie, przygotowany przez renomowaną warszawską kancelarię prawniczą Pietrzak&Sidor. Andrzej Czuma oskarżony został w związku z pomówieniami mnie o rzekomą współpracę z komunistycznymi służbami specjalnymi.

Po wniesieniu pozwu wielu znajomych polityków, dziennikarzy oraz prawników studziło mój zapał i wiarę w sprawiedliwość. Ostrzegano, że nie mam co liczyć na szybkie rozstrzygnięcie sprawy. Jeden z gdańskich adwokatów, komentując działania wymiaru sprawiedliwości, powiedział mi: „Nasze sądy to środkowy Kaukaz”. Inni twierdzili, że sprawa może potrwać długie lata. Rzeczywiście, patrząc z boku, nie wyglądało to dobrze. Zwykły obywatel skarży ministra i żąda przeprosin zamieszczonych we wszystkich głównych polskich dziennikach i stacjach telewizyjnych. Dodatkowo sądy akurat temu ministrowi podlegają. Każdy sędzia, co prawda, niby jest niezależny, ale minister sprawiedliwości w jakimś stopniu to przełożony. Przecież w tym procesie wymiar sprawiedliwości miał sądzić szefa interesu pod tytułem „sprawiedliwość”. Inni wyrokowali, że z powodu proceduralnych kruczków sprawa ostatecznie, po pięciu, siedmiu latach trafi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, gdzie Polska po raz kolejny skazana zostanie za nieprzestrzeganie procedur. Oczywiście to tylko w wypadku, jeśli nasz cudowny świat będzie jeszcze istniał po 21 grudnia 2012 roku.

Sąd w bananowej republice

Zgodnie z przewidywaniami zaczęło się od proceduralnych „hocków-klocków”. Najpierw sąd zauważył, że podany został adres pracy pozwanego, czyli siedziba Ministerstwa Sprawiedliwości. Powinien zaś zostać uwzględniony adres domowy ministra. Pozew bowiem musi zostać dostarczony do domu, a nie do miejsca pracy. Tyle tylko, że w biurze meldunkowym miasta stołecznego Warszawy adres prywatny ministra został zastrzeżony. Sąd zaś nakazał uzupełnienie go w terminie siedmiu dni. Prawnicy jednak poradzili sobie z tym problemem w przewidzianym przez sąd czasie.

Potem sąd miał problem sam ze sobą. Postanowił bowiem zmienić wydział, który sprawę będzie rozpatrywał. To zgodne z procedurą, sądowi wolno, więc korzystano z tego, ile tylko wlezie. Zmieniano wydziały, aby po kilku miesiącach sprawa trafiła do Wydziału IV, który ostatecznie ma wziąć pozew na wokandę. Na wydział piąty już nie zmienią, bo jak rozumiem, wydziały są tylko cztery. Tak więc w Wydziale IV zaczęto analizować pozew i załączniki stanowiące integralną część dokumentów. Pewnie używając lupy dostrzeżono, że moje pełnomocnictwo dla prawników w Warszawie, z prawem substytucji zresztą, przesłane zostało drogą elektroniczną. Tymczasem najlepiej, aby podpis był oryginalny, złożony za pomocą niebieskiego atramentu. Nakazano więc w terminie 7 dni uzupełnienie dokumentów o tak właściwie podpisane pełnomocnictwo. O owym wymogu prawnicy zawiadomili mnie pocztą elektroniczną. Zacząłem nerwowo poszukiwać w domu pióra, które kiedyś, gdzieś miałem. Niestety, wszędzie walały się długopisy. Pojechałem więc do znajomego, który uwielbia rozmaite biurowe gadżety. Trafiłem doskonale, gdyż przechowywał w domu markowe, doskonale działające pióro. Szkoda, że tak dobrego pióra nie miał prezydent Lech Kaczyński, gdy podpisywał Traktat Lizboński. Niestety, moja radość nastąpiła zdecydowanie przedwcześnie. Znajomy w piórze marki „Mount Blanc” miał czarny atrament. Kiedy powiedziałem mu o niebieskim atramencie, zrobił minę, jakby miał przed sobą pilota statku marsjańskiego, zielonego ludzika, który wysiadł właśnie z pojazdu i zapytał, gdzie można napić się piwa. Na szczęście kolega machnął ręką i pojechaliśmy do sklepu kupić niebieski atrament, a potem na pocztę, gdzie nadaliśmy ekspresową przesyłkę. Sąd w przepisowym terminie otrzymał odpowiednio podpisane pełnomocnictwo.

Nie był to koniec proceduralnych kłopotów. Kolejne dotyczyły koloru tuszu użytego do odbicia pieczątki. Jeden z załączników do pozwu to status pokrzywdzonego, jaki otrzymałem już dawno z Instytutu Pamięci Narodowej. Spostrzeżono, że charakterystyczna, okrągła pieczęć na dokumencie jest czarna, zaś na oryginale pewnie czerwona. Gdzie więc oryginał? Wysoki Sąd miał rację. Na oryginale rzeczywiście jest czerwona. Oryginał w przepisowym terminie, rzecz jasna, dzięki ekspresowej przesyłce, dotarł do sądu.

Nie będę opisywał innych, odkrywczych działań sądu, powiem jedynie, że jak do tej pory nie zauważono jeszcze, że litery jakieś koślawe, a papier nieodpowiedniego gatunku. Wygląda więc na to, że możemy mieć z głowy etap „proceduralny”, choć wielu krajowych dziennikarzy, którzy śledzą sprawę, wyraża zgoła odmienne zdanie. Na przykład Cezary Łazarewicz z tygodnika „Polityka” zastanawiał się jak poczta dostarczy mi zawiadomienie o terminie rozprawy, gdyż odpowiedniego druku używanego w Polsce nie zrozumie żaden listonosz w Ameryce, a papier trzeba podpisać.

Polonijna szpiegowska „Adams Family”

Kiedy zaprzyjaźniałem się z panią na poczcie, wysyłając co rusz na potrzeby sądu jakieś przesyłki, dowiedziałem się, że pozwany przeze mnie minister Andrzej Czuma wystąpił do Instytutu Pamięci Narodowej o udostępnienie mu moich dokumentów. Wkrótce potem rozeszła się informacja, że cudownie znaleziono jakieś nowe papierzyska. Kilka dni później Marek Ciesielczyk, który także otrzymał te dokumenty (zapewne przez przypadek, choć w przypadki w tej akurat sprawie nie wierzę) rozesłał pocztą elektroniczną informację o przygotowywanym odczycie. Szeroko informował, że przedstawi dowody dotyczące mojej współpracy z komunistycznym wywiadem.

Z jednej strony byłem z siebie dumny. Wszak od lat interesuję się historią służb specjalnych. Choćby na łamach „Polonii” opisywałem historię Iana Fleminga i Anthony’ego Blunta, prawdziwych, wielkich szpiegów. Imponowało mi więc, że dołączę do ekskluzywnego klubu znajomych Jamesa Bonda. Któż nie chciałby wkroczyć do tego świata luksusu, czerwonych porsche, którymi miałem jeździć po świeże bagietki. Czerwonych porsche nie lubię, gdyż koszmarnie niewygodne, ale świeże bagietki i owszem. Nie pogardzę.

Z drugiej strony wiedziałem jednak, że to fatamorgana. Chicago, to nie Paryż, strasznie trudno tu o świeże bagietki.

Zapowiadało się na ostro. Zanim jeszcze doszło do zapowiadanej prelekcji, jakaś nieznana mi pani zaprotestowała przeciwko przyznaniu mi odznaczenia państwowego, gdyż po zapoznaniu się z dokumentami, wie już, jakim to strasznym Jamesem Bondem byłem. List podchwycony został przez niektóre media krajowe, a konkretnie przez tygodnik „Wprost”, w którym pracuje córka ministra Andrzeja Czumy. Trudno więc mówić o przypadku.

Potem bomba poszła w górę. Okazało się jednak, że kapiszon dawno zawilgotniał i za nic nie chce odpalić. Huku nie było, siwego dymu też, tylko co najwyżej taka polonijna szpiegowska „Adams Family”, gdzie wszystko dokładnie zostało pomieszane. Niby ma straszyć, a w sumie to śmieszy. Opublikowano dokument z czasów premiera Tadeusza Mazowieckiego. Raport opisywał spotkanie Andrzeja Stypuły i niżej podpisanego z groźnym agentem „Rushem” a w rzeczywistości z konsulem z Wydziału Handlowego Markiem Jachną. Rozmawialiśmy o nowej Polsce, o inicjatywie Davida Chase`a utworzenia banku w Polsce i innych sprawach. Negatywnie opiniowałem pomysł utworzenia owego banku. Poglądy jakie wypowiedziałem podczas tego spotkania, opisane w raporcie, podtrzymuję i dzisiaj. Dodatkowo dyskutowaliśmy sprawę wizyty Aleksandra Halla w USA, ministra w rządzie Tadeusza Mazowieckiego i mojego przyjaciela z czasów działalności w Ruchu Młodej Polski. Z zarzutami postawionymi przez Ciesielczyka rozprawił się wybitny polski historyk Sławomir Cenckiewicz w artykule Przeciw fałszywemu świadectwu, opublikowanym, między innymi, na portalu internetowym Progressforpoland.com. Na tym sprawę zarzutów można zakończyć. Zniszczonego kapiszona nie ma sensu komentować.

Z sagi tej płyną optymistyczne wnioski. Opinia publiczna, ludzie, którzy – co tu ukrywać – przez wiele lat prowadzili ze mną spór, zachowali się w zdecydowanej większości, jak choćby Łucja Śliwa, bardzo przyzwoicie. Nie dali się nabrać, twardo stali na gruncie faktów. Okazało się, że pogoń za sensacją nie zawsze popłaca, a ludzie często mający różne poglądy, mogą ze sobą normalnie rozmawiać. Wszystkim tym ludziom należą się podziękowania za to, że nie dali się wciągnąć do niezrozumiałej rozgrywki, będącej w istocie fragmentem spektaklu, którego głównym aktorem będzie sąd w Warszawie.

Oczywiście to tylko jeden z rozdziałów tej sagi, pewnie niedługo poznamy następne. Pozostaje bowiem sąd w Warszawie, który zawsze może przyczepić się – jego zdaniem – koślawych liter. A może i on przestanie zachowywać się jak trybunał w republice bananowej, zakończy ten włoski strajk i przystąpi do rozpatrywania sprawy? Może jestem naiwny, ale mimo dotychczasowych doświadczeń, mam taką nadzieję. Narzekać też nie mogę. W końcu zachciało mi się procesować z wpływowym politykiem, to mam za swoje. Mimo tych prób podszczypywania nie ustąpię i powalczę do końca.

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Polityka

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Polska · Polonia w USA · Ludzie

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

sławek · 2014-07-25 14:36:25

A cała sprawa tak się skończyła, że Jarmakowski całkowicie przegrał proces z Czumą i będzie musiał zapożyczyć się, żeby zapłacić koszty procesu i zastępstwa.

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...