Podziel się   

Polska Pokaż wszystkie »

Opublikowany: 2014-08-27 21:41:35 · Czytany 7330 razy · 0 komentarzy
Nowszy Starszy

Nie palę, nie piję, to pieniądze mam…

Jan Bury (Fot: Internet)

…powiedział przed laty poseł i przewodniczący klubu parlamentarnego PSL, Jan Bury, gdy go zapytano, skąd u niego na koncie wzięło się 1,5 mln złotych. Od tej pory minęły lata. Ile ma do tej pory i gdzie, tego opinia publiczna nie wie. Istnieje podejrzenie, iż ma wiele rozmaitego rodzaju dóbr ze źródeł niekoniecznie legalnych, skoro w lipcu br. funkcjonariusze Centralnego Biura Korupcyjnego zupełnie nieoczekiwanie wkroczyli do jego biura w sejmie i innych jego biur na terenie Polski, by dokonać gruntownej rewizji. Weszli tuż przed głosowaniem nad wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska, co niektórzy uznali za demonstrację siły, zwykły szantaż. O tym zaś, że w koalicji nie dzieje się dobrze, było już wiadomo.

O nadużywaniu władzy w PO wiedziano, natomiast mniej uwagi poświęcano PSL, a tymczasem 30 tysięcy osób w kraju zawdzięcza pracę właśnie partii chłopskiej. We władzach samorządowych jest około 25 tysięcy osób z listy ludowców; tysiąc miejsc w Sejmie, Senacie, instytucjach, urzędach PSL obsadziło swoimi. Kilka tysięcy urzędników, pełnomocników, specjalistów i szeregowych pracowników robotę zawdzięcza znajomościom lub rodzinom związanym z ludowcami. Dlatego rewizja ta mogła też mieć związek z rozpaczliwym poszukiwaniem źródła słynnej już afery taśmowej.

O prowadzeniu przez prominentnego polityka PSL, Jana Burego, brudnych spraw mówiło się już od dawna, ale ten za każdym razem spadał na cztery łapy. Od lat był łączony z wieloma niejasnymi interesami, głównie w obrębie sektora energetycznego. „Bo gość [Jan Bury], wiesz, robi dym polityczny, a tak naprawdę chodzi o jego interesy, nie? Tylko i wyłącznie. Jeb… go w końcu ktoś i tyle” – mówił o nim minister skarbu Włodzimierz Karpiński podczas kolacji, którą kilka miesięcy temu zjadł w towarzystwie swojego zastępcy i prezesa Orlenu. Jej przebieg został zarejestrowany na nagraniu, które trafiło do „Wprost”. Kiedy dziennikarze sejmowi zapytali go, czego u niego szukają, skonfundowany Bury bezradnie rozkładał ręce i odpowiadał: nie wiem… nie wiem… Minę miał jednak posępną i blady był jak szpitalne prześcieradło. Ciąg dalszy megaafery podsłuchowej, jak widać, trwa i powoduje oddalanie załatwiania innych ważnych spraw, którymi w tym czasie winny zajmować się państwowe instytucje i urzędy. Gdyby nie jeszcze większa międzynarodowa afera terrorystyczna na Ukrainie, którą Polacy również, i to żywo, się interesują, wydawać by się mogło, że w kraju nad Wisłą żyje się tylko przekrętami i korupcją na najwyższych szczeblach władzy. A tymczasem jest też i tak, że rolnicy zbierają plony, mieszczuchy smażą się na słońcu, a znaczna część młodzieży zaiwania na saksach. Prasa o aferze Burego pisze już m.in. tak:

Tygodnik „Gazeta Polska” z dnia 16.07.14 r., fragment artykułu Katarzyny Pawlak zat. „Resortowy polityk z PSL”: „Jan Bury należy do najbardziej wpływowych polskich polityków. Jego związki biznesowe od lat są opisywane przez media. Swą pozycję szef klubu budował latami, a jego sojusznikami są ludzie, z którymi jest powiązany politycznie i biznesowo. Utrzymuje status oligarchy. Nazywany jest też peeselowskim baronem. Królestwem polityka okazała się branża energetyczna, którą zaczął prywatyzować. Przejął nad nią pełną kontrolę, kiedy rząd PO-PSL wyznaczył go na stanowisko wiceministra skarbu. Zawarł wówczas wiele kontraktów, które dziś są jego potężnym kapitałem. Bury poumieszczał we władzach rozmaitych spółek swoich znajomych, a innym kolegom pozałatwiał posady w elektrowniach. Sama jego żona zasiada w radzie nadzorczej notowanej na giełdzie firmy «Makarony Polskie», będącej głównym klientem Agencji Rynku Rolnego. Polityk ten zaczynał, wykorzystując pozycję, którą zagwarantował mu ojciec, Józef Bury, członek PZPR – kierujący w latach 1982-83 resortem pracy, płac i spraw socjalnych. On poszedł w jego ślady i został później przewodniczącym Związku Młodzieży Wiejskiej”.

Tygodnik „Wprost” z dnia 14.07.14 r., fragment artykułu Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego zat. „Taśma, która ma obalić rząd”: „«Puszczenie moich taśm zamknie temat i rząd upadnie» – rzucił żartem krótko po wybuchu afery taśmowej szef CBA, Paweł Wojtunik. «Wprost» zna szczegóły jego spotkania z wicepremier Bieńkowską. Czy zeszłotygodniowa akcja CBA, której głównym bohaterem był Jan Bury, jeden z liderów PSL, jest prewencyjną operacją przed ujawnieniem taśmy ze spotkania Bieńkowska -Wojtunik? U Sowy i Przyjaciół Karpiński utyskiwał Gawlikowi i Krawcowi, że ma z Burym problem: «Mam problem Burego, nie? Nie bardzo mi się chce pić, bo pracuję, ale musimy po prostu pogadać, nie? Bo gość, wiesz, robi dym polityczny, a tak naprawdę chodzi o jego interesy, nie? Tylko i wyłącznie. Albo dostanie, jeb… go w końcu ktoś i tyle, no. Na poważnie. No tyle tylko, że to może rozsypać się koalicja». Dziennikarze zadzwonili do ministra skarbu, by się dowiedzieć, czym chce wyje… w kosmos Burego, ale minister nie reagował na telefony”.

Tygodnik „Do Rzeczy” z dnia 14.07.14 r., fragment artykułu zat. „Szeryf z CBA”: „Śledczy podejrzewają, że szef klubu PSL może być jednym z najważniejszych ogniw układu korupcyjnego trzęsącego Podkarpaciem – wynika z ustaleń tygodnika. – Udało się ustalić, że CBA sprawdzało informacje o ewentualnym wykorzystywaniu przez Burego wpływów, ukrywaniu majątku i wyprowadzeniu go do spółek działających w tzw. rajach podatkowych. Pod lupą śledczych znalazły się też informacje wskazujące, że miał udział w obsadzaniu rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Badane są też donosy i weryfikowane podejrzenia dotyczące jego powiązań z niektórymi prokuratorami. Bury ma być też cichym udziałowcem kilku spółek, w których władzach niegdyś zasiadał. CBA podejrzewa, że osoby, które figurują w dokumentach tych przedsiębiorstw jako właściciele, to tzw. słupy. Wszystkie są blisko związane z Burym”.

Dziennik „Rzeczpospolita” z dnia 19.07.14 r., fragment wywiadu z ministrem rolnictwa, Markiem Sawickim: „Przeszukanie u Burego doczepiono do sprawy biznesmenów podejrzewanych o powoływanie się na wpływy i wiceministra infrastruktury, po to, żebyśmy przez cały weekend oraz kolejne dni nie zajmowali się treścią wcześniejszych taśm tygodnika «Wprost», tylko PSL. Wygląda na to, że dziś już nie ma afery PO. Dziś już jest tylko afera Jana Burego i PSL. Uważam, że wszystkie taśmy winny zostać upublicznione, bo wokół nich jest za dużo tajemnic. A przekierowanie uwagi na Burego szczególnie mnie niepokoi. W politycznej intrydze uczestniczą prokuratorzy i funkcjonariusze, którzy urwali się spod kontroli swoich zwierzchników”.

Tygodnik „Wprost” z dnia 21.07.14 r., fragment artykułu Cezarego Łazarewicza zat. „Osaczony król Podkarpacia”: „Kariera Jana Burego zawisła na włosku, gdy 9 lipca agenci CBA weszli do jego biura, pokoju w hotelu poselskim i do domu. Bury to nie byle kto. Przewodniczący klubu parlamentarnego PSL, druga osoba w partii, przed laty potężny wiceminister skarbu państwa nadzorujący energetykę, który trzęsie całym Podkarpaciem. Tam jest niekwestionowanym liderem. Od wielu lat poseł ten zasiada jako reprezentant Sejmu w Krajowej Radzie Sądownictwa i pośrednio decyduje o każdej nominacji sędziowskiej. Ma też wpływy w prokuraturze i policji. Do tego dochodzą wszystkie rolne agencje, spółki, fundacje, które PSL obsadza od lat swoimi ludźmi. Nazywają go też «PSL-owskim magnatem». Ma sporo za uszami. Jak ustalili dziennikarze «Newsweeka», wysocy rangą pracownicy rozmaitych agencji i spółek, w których Bury ma akcje, płacili tzw. podatek od stołka, czyli daninę na PSL. Wpłaty wynosiły od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Jego rządy na Podkarpaciu to coś pomiędzy władzą króla a pierwszym sekretarzem partii. Umiał tworzyć układ: ja ci pomogę teraz, ty mi pomożesz później. Coś w rodzaju rodzina na swoim. Na tym terenie nic się nie dzieje bez jego wiedzy”.

Dziennik „Gazeta Polska Codziennie” z dnia 23.07.14 r., fragment artykułu Katarzyny Pawlak zat. „Podkarpacka ośmiornica może wysadzić rząd”: „W szeregach władzy trwa panika. Materiał, który zgromadziła prokuratura, jest tak obszerny, że może wysadzić rząd. Tego już nie da się zamieść pod dywan. Sprawa dotyczy układu korupcyjnego i łapówek wręczanych w postaci sztabek złota. Proceder i taka forma płatności miały trwać od kilku lat. Prokuratura zabezpieczyła już pewną ilość kruszcu”.

Dziennik „Gazeta Stołeczna” z dnia 21.07.14 r., fragment artykułu Marcina Kąckiego zat. „Haracz na PSL”: „Kolega ma pracę z naszej rekomendacji, to niech kolega zapłaci 1 tysiąc złotych – w tym stylu upominał urzędników Jan Bury, szef Klubu Parlamentarnego PSL. Konstytucjonalista Piotr Winczorek porównuje PSL do szlachty sprzed setek lat, która kupowała sobie zaszczyty i pozycję polityczną. – Jeśli wracamy do tamtych czasów, to koniec służby cywilnej. Bo tak należy rozumieć te haracze nakładane na urzędników”.

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Polska

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Biznes i gospodarka · Ludzie · Polityka

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...