Podziel się   

Podróże i turystyka Pokaż wszystkie »

Wydanie 2012-04 · Opublikowany: 2012-05-19 17:05:25 · Czytany 30597 razy · 0 komentarzy
Nowszy Starszy

Podróż za jeden grosz - czyli jak zobaczyć cały świat jak najtańszym kosztem

Marcin Niedziólka na wzgórzu Gumpa Ri. W tle Lhasa w Tybecie (fot. archiwum M.Niedziółki)

Zobacz w galerii:

Podróż za jeden grosz

W dzisiejszych czasach podróżowanie stało się bardzo modną formą rozrywki. Praktycznie wszyscy gdzieś wyjeżdżają. Wyszukując tanie połączenia lotnicze można niskim kosztem zwiedzić całą Europę. Gorzej mają ci, którzy chcieliby zobaczyć bardziej odległe zakątki świata. Tutaj główną przeszkodą są fundusze. 

O tym, jak to zrobić za bardzo małe pieniądze, dowiecie się od młodego podróżnika i amatora tanich wyjazdów, który opracował „biblię promocji lotniczych”. Z Marcinem Niedziółką rozmawia Wioleta Wanat

Od kiedy zaczął Pan podróżować?

Swoje podróże na własną rękę rozpocząłem w 2007 roku. Cała historia zaczęła się jednak dużo wcześniej. Już w 2004 roku zacząłem wyjeżdżać do USA. Tam rozpoczęły się pierwsze moje podróże po całej Ameryce.

Co Pan robi na co dzień?

Na co dzień jestem instruktorem snowboardu w Zakopanem i pilotem wycieczek. Prowadzę również swój własny klub podróżniczy, zachęcając ludzi do taniego podróżowania. W Backpackers Club, bo tak brzmi jego nazwa, specjalizujemy się w wyprawach górskich i w podróżach w dalekie zakątki świata, które akurat trudniej jest zorganizować na własną rękę. Ale bardzo chętnie dzielę się swoim doświadczeniem podróżniczym, jeśli ktoś miałby jakieś pytania, to zapraszam. Także jestem na etapie otwierania projektu warsztatów podróżniczych taniego podróżowania, na których uczymy ludzi, jak samodzielnie tanio podróżować. Jeszcze w budowie, ale nazwa już jest: Łowcy Lotów.

Odbył Pan podróż dookoła świata. Jak to się zaczęło?

Moją podróż rozpocząłem w 2007 roku w USA, kiedy wracałem do Polski. Miałem wtedy 21 lat i trochę oszczędności w kieszeni. Moja znajoma w tym czasie wróciła z takiej podróży dookoła świata i była dla mnie pewnego rodzaju inspiracją. Decyzję o podróży podjąłem w ciągu jednego dnia.

Jak to wyglądało?

Wróciłem do Polski na kilka dni, aby przepakować plecak. Potem wyruszyłem w kierunku Włoch. Dalej pojechałem do Indii oraz Nepalu i z powrotem do Indii. Dalej odwiedziłem Tajlandię, Kambodżę, Chiny, Tybet. Z Tybetu poleciałem do USA, gdzie zwiedzałem zachodnie wybrzeże. Dalej poleciałem do Peru, Chile oraz Brazylii, zwiedziłem wybrzeże Rio, Sao Paulo. Następnie odwiedziłem Amazonię w Brazylii. Dalej poleciałem do Miami w USA i stamtąd wróciłem do Polski.

Jak długo trwała ta wyprawa?

Sześć miesięcy.

 A dlaczego właśnie taki plan podróży?

Wybierałem sobie miejsca, które zawsze chciałem zobaczyć. Dwa miesiące wcześniej, przed rozpoczęciem mojej wyprawy, stworzono nową listę siedmiu cudów świata, na której znalazły się te miejsca.

Co to za miejsca?

Tadż Mahal w Indiach, Machu Picchu w Peru, statua Chrystusa w Rio, Koloseum w Rzymie i Mur Chiński. Zawsze marzyłem również, aby zobaczyć góry w Nepalu oraz dżunglę amazońską.

Jak długo organizował Pan tę wyprawę?

Cztery miesiące trwało organizowanie wyprawy. Codziennie, po pięć godzin. Rozmawiałem z kontrahentami, biurami podróży oraz wiele informacji zdobywałem na forach internetowych. Przed wyruszeniem wiedziałem, co dokładnie będę chciał zobaczyć w danym kraju, czym będę podróżował oraz gdzie się zatrzymam.

 Skąd pomysł, żeby akurat poświęcać na to pięć godzin dziennie?

Wynikało to z mojego trybu życia. Wracałem po ośmiu godzinach z pracy i zabierałem się za kolejny etap planowania wyprawy.

Fenomen Pana wypraw polega na tym, że podróżuje Pan za bardzo małe pieniądze. Jak Pan to robi?

Jestem młodym człowiekiem, który uwielbia podróżować. To moja pasja. Jak wiadomo, młodzi ludzie najczęściej nie mają pieniędzy, więc zacząłem kombinować. Od końcówki pierwszej dekady XXI wieku ceny biletów zaczęły spadać. Drugą rzeczą są błędy taryfowe w różnego rodzaju systemach rezerwacyjnych linii lotniczych, wyszukiwarek połączeń, z których można korzystać. I w ten sposób można upolować lot za niewielkie pieniądze np. 1000 czy 800 zł na drugi kontynent w obydwie strony.

Czy sam Pan wpadł na taki pomysł, czy ktoś może Panu to doradził?

Ja już zapłaciłem frycowe za moje pierwsze podróże. Za same bilety na podróż dookoła świata, którą odbyłem, zapłaciłem około 4,5 tys. dolarów, z czego połowa tej kwoty to podróż powrotna z Amazonii do Polski.

Wtedy nastąpił ten przełom?

Tak. Zacząłem na własną rękę sprawdzać wszystkie połączenia i wyszło mi o ponad 40% taniej. To są godziny szukania, które zaowocują np. tysiącem złotych zaoszczędzonym na bilecie. Dzięki temu stworzyłem coś w rodzaju przewodnika, który nazwałem „biblią promocji lotniczych”

Czy może Pan opowiedzieć o tym coś więcej?

Są pewne linie lotnicze, takie jak Ryanair, WizzAir, EasyJet, dzięki którym możemy tanio podróżować po Europie. Istotnym elementem jest również zapisanie się na newsletter linii lotniczych, gdzie będziemy otrzymywać na skrzynkę mailową informacje o promocjach zaraz jak tylko się pojawią. Jednak zawsze ciężko jest zaoszczędzić na połączeniach międzykontynentalnych. Tutaj przychodzą nam z pomocą wyszukiwarki połączeń lotniczych. Ja ze swojej strony gorąco polecam momondo.com, mobissimo.com, ITA Matrix Software, oraz grupę Opodo. Jeśli ktoś jest zainteresowany wyjazdami last minute, typu Malediwy z Brukseli lot w obie strony za 299Euro, to polecam Ltur.de, zakładkę Super Last Minute.

Co poleciłby Pan osobom, które dopiero teraz zaczynają podróżować? Jak mają to robić?

Jeżeli chodzi o koszty dalekich podróży, to prawie połowa ceny wiąże się zawsze z biletem lotniczym. Polecam czytanie wszelakich poradników i forów internetowych – fly 4 free, loter.pl, kraklot.pl, lowcylotów.pl (jeszcze w budowie). Można z Wikipedii spisywać tanie linie lotnicze latające do poszczególnych miejsc, lotnisk, do których chcemy dotrzeć. Trzeba wrzucać losowo wybrane daty i może akurat uda nam się trafić na takie połączenie.

Czy podróżuje Pan tylko za pomocą samolotu?

Jeżeli chodzi o przemieszczenie się pomiędzy kontynentami, to zdecydowanie tak. Jak już jestem na miejscu, wtedy wybieram inne środki lokomocji: autobusy, pociągi – jeśli mówimy o Azji. Natomiast w Ameryce Południowej zdecydowanie autobusy, bądź czasem, jak jest promocja, to linie lotnicze GOL. W Europie wypożyczam samochód. Samolot jest tylko środkiem, który ma mnie doprowadzić do miejsca, w którym chcę rozpocząć swoją podróż.

Może Pan podać jakiś przykład?

Oczywiście. Podróżując do Nepalu nie trzeba lecieć do samego Nepalu. Wystarczy polecieć gdzieś do Indii, do miejsc, do których możemy dolecieć w promocyjnej cenie za jakieś 1400 zł. Podczas gdy bilet do Nepalu kosztuje 3 tys. zł. A potem z Indii można się dostać za 150 zł do Nepalu lądem, bądź za 400 PLN w obie strony samolotem lokalnych linii lotniczych.

Czy to wszystko jest wcześniej zaplanowane? Czy wygląda to tak, że dojeżdża Pan do jakiegoś miejsca i szuka Pan wtedy połączeń?

Jeżeli chodzi o bilety lotnicze, to nie można podejść do tego tak spontanicznie. Bilet lotniczy trzeba sobie zorganizować z dużym, czasami kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, jeśli mowa  o połączeniach międzykontynentalnych. To właśnie wtedy pojawiają się takie promocje. Gdy mówimy o transporcie lądowym na terenie kontynentów, jest to już dużo bardziej spontaniczne.

Jak to wygląda?

Jak wpadnę na pomysł, gdzie chcę dotrzeć, wtedy zaczynam się pytać miejscowej ludności o jakiś tani transport. Wyjątkiem są Indie, gdzie pociąg trzeba bukować z dużym wyprzedzeniem, bo nie dostanie się biletu od ręki.

A jakie miejsca najbardziej Pana fascynują?

Nepal, Amazonia oraz Tybet, a także Indie.

Dlaczego akurat te rejony?

Ze względu na góry, ludzi, koloryt, folklor oraz kulturę. Fascynuje mnie mieszanie się buddyzmu i hinduizmu, te religie w bardzo szybko rozwijającym się świecie Indii i Nepalu. Podejście lokalnych ludzi do życia. Mają bardzo mało i cieszą się ze wszystkiego.

Jakie miejsca chciałby Pan jeszcze zobaczyć?

Na pewno kiedyś chciałbym pojechać jeszcze na Alaskę i do Kanady. Chciałbym jeszcze oczywiście odwiedzić Amerykę Południową. Na koniec została mi także Afryka. Podróż motorem bądź wynajętym autem przez Afrykę.

Skąd bierze Pan fundusze na te wszystkie podróże?

Moja praca jako instruktora snowboardu jest dość dobrze płatna. Jest to praca sezonowa, która pozwala się utrzymać przez dłuższy czas. Moim wcześniejszym źródłem dochodu była praca wakacyjna w USA, a teraz także pilotaż grup turystycznych.

Jak Pan podróżuje? Sam, czy ze sprawdzoną ekipą?

Sam, bądź z moją narzeczoną. Muszę przyznać, że podróżując z większą ekipą znajomych ja się w tym nie odnajduję. Bardzo ciężko jest dla mnie dobrać towarzystwo takie, które bym tolerował i takie, które dopasowałoby się do mojego stylu podróżowania.

Dlaczego?

Podróżuję bardzo intensywnie i często przemieszczam się z miejsca na miejsce. Nie jest to typ podróżowania odpoczynkowego. Nie wygląda to tak, że przyjeżdżam na jedno miejsce i siedzę tam tydzień. Poza tym podróżuję bardzo prostymi środkami transportu, często nocą autobusami, pociągami, aby zaoszczędzić na noclegu, bądź czasem śpiąc na dworcach czy lotniskach.

Jakie rady dałby Pan osobom, które chciałyby się wybrać w daleką podróż i ogranicza ich bagaż? Co wtedy należy robić?

Jeżeli chodzi o tanie podróżowanie, to pozostają tylko tanie linie lotnicze. W10 kgbardzo dużo da się zmieścić nawet na dwu- lub trzytygodniowy wyjazd. Doświadczenie nauczyło mnie, że przy podróżach do mniej cywilizowanych krajów, takich jak Nepal czy Indie, należy brać jak najmniejszą ilość ubrań, gdyż większości i tak nie używamy. W tych krajach ubrania są bardzo tanie i jeżeli komuś się coś podrze lub zniszczy, będzie mógł kupić coś nowego.

Mamy 10 kg w bagażu, co jeszcze można ograniczyć i jak to robić?

Ubrania to podstawa. Bardzo ważne jest, aby ubrać się odpowiednio na pokład samolotu. Ubieramy najcięższe ubrania i buty, oszczędzając miejsce oraz zmniejszając wagę bagażu. Ja często mając za ciężki plecak zakładałem po dwie kurtki. Może dla niektórych jest to śmieszne, ale to dobry sposób. Po przejściu przez bramkę można wsadzić ubrania z powrotem do plecaka. Męczymy się tylko przez kilka minut, a zaoszczędzamy po 120 zł na bagażu rejestrowanym w jedną i drugą stronę.

Czy pamięta Pan swoją najtańszą podróż w życiu i gdzie to było?

Było ich kilka. W 2008 roku udało mi się dolecieć do Nepalu i wrócić do Polski za 4 tys. zł – z wyżywieniem, zwiedzaniem i przelotami. Leciałem liniami lotniczymi Air Arabia, rezerwując bilety na ich stronie. Spędziłem tam dwa miesiące. W 2009 roku znalazłem bilet do Indonezji na Bali za 1200 zł w obydwie strony. Tutaj natomiast skorzystałem z promocji Air Asia Londyn – Kuala Lumpur – Londyn. Dolot do Londynu, jak i z Kuala Lumpur na Bali (także Air Asia) był minimalnym wydatkiem. W tamtym roku polecieliśmy do Indii za 1000 zł w obydwie strony, korzystając z błędu taryfowego niemieckiego biura podróży ABC Travel. A w tym roku udało nam się znaleźć bilet na wrzesień do Rio de Janeiro z półrocznym wyprzedzeniem za 1200 zł w obydwie strony. Użyliśmy tutaj tym razem słowackiego pośrednika Pelikan.sk, gdzie w ich systemie pojawiły się takie ceny za loty na trasie Bruksela – Rio – Bruksela. Połączenie łączone Air France i KLM.

Ile kosztowała Pana najdroższa wyprawa?

W 2008 roku udało mi się pojechać do Nepalu za 4 tys. Rok później pojechałem do Nepalu również na dwa miesiące, ale tym razem podróż wyniosła mnie 15 tys. To zależy od tego, co chcemy robić w danym kraju. Ja wtedy wybrałem się na wyprawę wspinaczkową. Pozwolenia, cały sprzęt oraz wynajęcie obsługi pochłonęło tyle pieniędzy.

Ile podróży odbywa Pan w ciągu roku?

Staram się jedną międzykontynentalną. W planach chciałbym powiększyć ich liczbę co najmniej do dwóch.

Czy przypomina Pan sobie jakąś najbardziej ekstremalną przygodę podczas swoich podróży?

Będąc w Tybecie w 2007 roku wybrałem się na obrzeża lasów stolicy Tybetu, na jedno ze wzgórz liczące 4,5 tysiąca kilometrów. Poszedłem tam ubrany cały w strój moro, żeby wejść na górę i zrobić zdjęcia całej okolicy. Wziąłem taksówkę wyjeżdżając za miasto. Nie miałem pozwolenia na wyjazdy poza miasto, ale taksówkarz mnie przemycił. Odjeżdżając powiedział, że jeżeli będę chciał wrócić, to żebym łapał stopa, albo dojdę w 3,5 godziny na piechotę. Gdy wchodziłem na górę, widziałem druty kolczaste. Przeskoczyłem je i poszedłem dalej ścieżką prowadzącą ku górze. Zrobiłem dużo zdjęć i wróciłem na drogę, która miała mnie doprowadzić do miejsca, skąd przyjechałem. Po pewnym czasie, gdy maszerowałem, zobaczyłem taksówkę, otworzyłem szybko drzwi i pokazałem taksówkarzowi napisany na kartce po tybetańsku adres miejsca, gdzie miał mnie zawieźć. Właśnie mieliśmy ruszać, gdy nagle ktoś mnie wyciągnął na siłę z samochodu. Okazało się, że byli to żołnierze, a ja robiłem swoje zdjęcia na terenie ich bazy wojskowej. Gdy zobaczyli mnie w moro z aparatem na szyi, pomyśleli, że jestem szpiegiem. Zabrali mi aparat i skasowali większą część zdjęć.

I co było dalej?

Potem zabrali mi paszport. Po pewnym czasie pojawił się ich dowódca i zapytał, co ja tam robiłem. Zabrali mój aparat do baraku i kazali czekać. Ja nie miałem pozwolenia na przebywanie w tym miejscu. Poza tym wzbudzałem zainteresowanie swoim ubiorem. Po dwóch godzinach oczekiwania oddali mi aparat i paszport i powiedzieli, żebym sobie stąd poszedł. Od tamtego czasu nie byłem jeszcze w Chinach. (śmiech)

Dużo Pan podróżuje. Podczas tych wypraw na pewno wydarzyło się wiele ciekawych sytuacji, które nie raz wywoływały uśmiech na twarzy. Czy mógłby nam Pan opowiedzieć o jednej z nich?

W połowie kwietnia w Nepalu jest święto Holi. Panuje tam taki zwyczaj, że ludzie obrzucają się farbą i posypują różnokolorowym proszkiem. Wszystkie sklepy są pozamykane i ludzie boją się wychodzić na ulice, ze względu na to, że mogą zostać zaatakowani przez świętujących ich kolorową amunicją. Ja byłem w tym czasie z kolegą w Katmandu. Tego dnia nic nie jedliśmy od rana, bo nie zaopatrzyliśmy się w jedzenie. Koło godziny 16:00 zgłodnieliśmy i kolega postanowił zaryzykować i wyjść po coś do jedzenia. Na ulicy spotkała go grupa Nepalczyków. Zapytali się, czy świętuje Holi. On, nie podejrzewając, co go spotka dalej, odpowiedział „tak”. Po czym został obsypany farbą po twarzy i koszuli. Biedak chodził w takim stanie aż do końca pobytu w Nepalu, bo nie dało się tego sprać. Zmywał tę farbę przez kilka dni i nie mógł tego do końca zmyć. Dopiero po powrocie do Polski pozbył się resztki farby ze swojego ciała.

Jakie podróże planuje Pan w przyszłości?

Teraz 22 kwietnia lecę po raz szósty do Nepalu. We wrześniu lecimy do Brazylii. Końcem jesieni ponownie Nepal.

Dlaczego tak często wraca Pan do Nepalu?

Odpowiedź jest prostagóry. Nie ma wyższych gór na świecie i nie ma takiego klimatu w żadnych innych górach. Byłem w Alpach, Andach, na Kaukazie i żadne góry tak mnie nie zauroczyły jak Himalaje. To także tamtejsi ludzie i rozrzedzone powietrze. W głównej mierze jest to psychiczne sprawdzanie siebie.

Nie boi się Pan, wychodząc sam w góry?

Boję się. Za każdym razem się boję. Zawsze zabieram zdjęcie narzeczonej, co mi bardzo pomaga. Kiedyś po czterdziestu dniach wspinaczki i trekkingu przyszło załamanie. Przez ten okres nie kontaktowałem się przez komórkę ani przez internet. W tym momencie zadałem sobie pytanie: po co ja to robię? Pięć minut później odwróciłem się na pięcie i poszedłem w dół w kierunku najbliższej drogi, aby wrócić do Polski.

Czy kiedykolwiek Pan się zgubił podczas wypraw?

W górach nigdy. Częściej gubię się w miastach.

Co robić w takich sytuacjach, kiedy nie zna się języka?

Jeżeli nie zna się języka, trzeba się wcześniej przygotować. Przy wyjeździe z miejsca, w którym się zatrzymujemy, należy spisać sobie adres tego miejsca, najlepiej w regionalnym języku. Wtedy najlepiej pokazać taki adres taksówkarzowi czy jakiemuś miejscowemu i on nam nawet na migi pokaże drogę. Bardzo polecam słowniczki kieszonkowe z podstawowymi wyrażeniami.

Gdzie można zapoznać się z Pana „biblią promocji lotniczych”?

Jeśli ktoś byłby zainteresowany, najlepiej pisać do mnie bezpośrednio na adres mailowy info@backpackersclub.pl, udostępnię ją na życzenie zainteresowanym osobom.

Życzę wielu sukcesów i dalszych podróży. Dziękuję za rozmowę.

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Podróże i turystyka

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...