Podziel się   

Psychologia i rozwój człowieka Pokaż wszystkie »

Wydanie 2010-02 · Opublikowany: 2010-04-19 22:51:33 · Czytany 8142 razy · 2 komentarzy
Nowszy Starszy

Sekrety szczęśliwego małżeństwa

Stało się: przysięgliśmy sobie miłość, wierność i uczciwość aż po grób – jesteśmy mężem i żoną. Teraz jeszcze tylko wypada dotrzymać słowa. Niestety, z tym może być kłopot! W Stanach Zjednoczonych około czterdziestu dwóch procent małżeństw kończy się rozwodem – tak mówią statystyki.

Rocznie milion z nas zrywa małżeńskie więzi. Cierpią dzieci, cierpimy my, nie wspominając już o naszych finansach. Tylko prawnicy, których zatrudniamy do reprezentowania nas w sądzie, nie mają powodów do narzekań.  

Dlaczego rozwodzimy się tak często? Być może dlatego, że nie zdajemy sobie do końca sprawy, iż małżeństwo nie jest statycznym układem dwóch raz na zawsze uformowanych osób – to związek indywidualności, które ścierają się ze sobą jak płyty tektoniczne, co doprowadza niekiedy do prawdziwych trzęsień ziemi. Tych starć nie jesteśmy w stanie uniknąć, są one naturalnym zjawiskiem. Jedyne, co możemy zrobić, to właściwie się dobrać – wyszukać takiego partnera, z którym będziemy mogli szczęśliwie przejść przez okres „burz i naporów”. To jednak oznacza, że do wyboru małżonka powinniśmy zatrudnić nie tylko serce, ale i rozum. Tak – zanim się pobierzemy – warto zebrać informacje, kim naprawdę jest człowiek, którego poślubiam, czy naprawdę to ten, za kogo go biorę? Trywialne? Mało romantyczne? Być może, ale taki racjonalny rachunek jest absolutnie niezbędny, z czego nie każdy zdaje sobie sprawę. Część z nas woli po prostu „iść na żywioł”, czyli słuchać jedynie głosu serca. To niebezpieczne, zważywszy na fakt, że na naszej drodze we dwoje roi się od pułapek.

Co się dzieje, zanim się pobierzemy?

Zakochaliśmy się i zaangażowaliśmy w związek. Fantastycznie! Otworzył się przed nami nowy świat: z ukochaną osobą przy boku doświadczamy nowych wrażeń i uczymy się nowych rzeczy. Obiekt naszej adoracji lubi jeździć na narty do Wisconsin – pojedziemy z nim i my. Wykupimy nawet lekcję nauki jazdy na nartach, choć do tej pory byliśmy przekonani, że ten sport to niepotrzebne narażanie się na zimno i ryzyko złamania nogi. Tak, czujemy się bardziej optymistycznie nastawieni do życia, mamy nadzieję, że z pomocą nowego partnera będziemy szczęśliwsi, osiągniemy więcej, zyskamy nowe zainteresowania, nowych przyjaciół i członków rodziny. Czujemy się też bezpieczniej: w przypadku, gdy coś się nie będzie układać, mamy bliską osobę, na którą możemy liczyć. Nie wspominając o tym, że i w budżecie domowym możemy spodziewać się większej ilości pieniędzy, skoro oboje pracujemy. Same korzyści płyną z faktu, że włączyliśmy ukochanego (ukochaną) do swojego życia!

Co się dzieje po ślubie?

Niestety, czas wybujałego optymizmu mija po około roku, a najpóźniej przed upływem dwóch lat. Romano w Psychologii monogamii opisuje ten moment tak: „Gdy kończy się nowość małżeństwa i blaknie nieco uprzejmość i dobre zachowanie, partnerzy zaczynają wracać do swoich starych nawyków i manier – ujawniają cechy osobiste i zachowania kulturowe, które, być może wcześniej nie były skrywane, ale nie wydawały się aż tak oczywiste”. Zaczynamy rozumieć, że do tej pory patrzyliśmy na naszego partnera przez różowe okulary, a przecież to tylko zwykły śmiertelnik: nie myje po sobie wanny (a na początku mył!), zbyt dużo pieniędzy wydaje na napiwki dla kelnerów i na kawę w Starbucksie, co my uważamy za rozrzutność, a kiedy w nocy wstaje do łazienki, zapomina spuścić wodę w sedesie. Co gorsza, odkryliśmy też, że ma okropny zwyczaj odkładania wszystkiego na potem, przez co już kilka razy musieliśmy płacić kary za spóźnione opłacenie rachunków. Tak, życie z nim nie jest tak łatwe, jak to sobie do niedawna wyobrażaliśmy. Poza tym te wyjazdy na narty do Wisconsin – nuda!

Pułapka pierwsza: spadek satysfakcji

Naukowcy są zgodni, kiedy małżeństwo nieco dojrzeje, poziom zadowolenia z niego spada, nawet jeśli jest ono niezwykle udane. W cytowanej już Psychologii monogamii czytamy, że dzieje się tak, ponieważ mamy w sobie niejako zakodowany poziom satysfakcji, jaki odczuwamy w życiu. Dyktują go różne czynniki, między innymi geny i nagromadzone doświadczenia. Jeżeli na co dzień jesteśmy „w miarę szczęśliwi”, wydarzenia związane z miodowym miesiącem mogą sprawić, że chwilowo będziemy się czuli jakbyśmy dotykali gwiazd, ale z czasem wrócimy do naszego „normalnego stanu szczęśliwości w miarę”. Nie liczmy na cud: obcowanie z ukochaną osobą nie przemieni nas w istotę doświadczającą na co dzień stanu absolutnej nirwany.

Pułapka druga: spadek motywacji

Kiedy zatem wrócimy do naszego zwykłego poziomu satysfakcji, może pojawić się pytanie: „Dlaczego nadal mam tak bardzo dbać o moje małżeństwo, skoro nasze relacje wcale nie są idealne? Może nie warto oddawać się temu związkowi zupełnie – jeździć na głupie narty (wolę basen i bibliotekę), organizować romantyczną kolację przy świecach, choć nie dawniej, niż wczoraj znów musiałam zapłacić karę za spóźniony rachunek i wyszorować wannę za dwoje”? Motywacja, żeby się temu związkowi oddać zupełnie może ulec poważnemu osłabieniu. Małżonkowie, lub jedno z nich, mogą zapragnąć wypracować wobec siebie pewien dystans, wybrać inne cele, mogą też przestać wspierać małżonka w dążeniu do jego celów. A kiedy ma się inne cele, pozostawanie w związku może być trudne.

Pułapka trzecia: uczymy się nowych rzeczy o współmałżonku

Płyną miesiące i lata. Zakres naszej wiedzy o ukochanej osobie coraz bardziej się poszerza, rośnie nasza baza danych. Wiemy już nie tylko o jego słabości do kawy ze Starbucksa i braku zainteresowania myciem wanny. Uczymy się rzeczy znacznie głębszych: jaka jest rzeczywista (a nie deklarowana) zdolność naszego partnera do miłości, czy potrafi się on oddać życiu w związku, czy też będzie preferował zostawienie sobie dużego marginesu swobody i jak będzie się zachowywał w trudnych życiowych sytuacjach? Czy załamie się, gdy straci pracę, czy też zacznie walczyć, aby znaleźć nową, lepszą? Czy będzie potrafił rzucić palenie, gdy tak sobie postanowi, czy też zacznie urywać się z domu na wieczorne spacery? Czy dochowa wierności? Czy będzie przy tobie, jeśli, nie daj Boże, usłyszysz diagnozę: rak piersi (albo prostaty)? Na ogół, kiedy bierzemy ślub, nie znamy odpowiedzi na te pytania, nawet jeśli mieszkaliśmy ze sobą przed ślubem. Pewne informacje o partnerze rewidujemy z upływem czasu i nabieraniem wspólnych doświadczeń. Niekiedy zaczynamy sobie zdawać sprawę, jak bardzo się myliliśmy. Konsekwencje takiego poszerzania wiedzy o partnerze mogą być poważne – w wielu przypadkach małżeństwo szybko się kończy. Doktor G.S. Becker w swoim artykule na temat zagrożeń dla rodziny wyraża pogląd, że im bardziej gwałtowna akumulacja nowych informacji w czasie pierwszych lat małżeństwa, tym większa szansa na rozwód. Dlatego dobrze dochować przed ślubem „wszelkiej staranności”: starać się zgromadzić ważne informacje o partnerze, o jego charakterze, osobowości, poglądach, reakcjach i inklinacjach. Nie lekceważmy sygnałów ostrzegawczych, nie liczmy na gwałtowną metamorfozę partnera pod naszym wpływem. Są osoby, które potrafią skorygować swoje zachowania, ale to nie oznacza zmiany osobowości.  

Pułapka czwarta: nieumiejętność rozwiązywania konfliktów

Choć małżeństwo wymaga symbiozy, ty i twój małżonek, jako dwie oddzielne istoty, macie prawo do niezależnego artykułowania swoich opinii i przekonań. To jednak może rodzić konflikty. Jeśli przybierają one patologiczne rozmiary (kłócicie się zawsze, o wszystko, do upadłego, jak w pamiętnym filmie Wojny państwa Rose), raczej nie liczcie na powodzenie waszego związku. Jeśli natomiast konflikty między wami zdarzają się od czasu do czasu – cóż, to normalne. Ważne, aby przy okazji ich pojawiania się nie wpaść w kolejną małżeńską pułapkę, którą jest nieumiejętność ich rozwiązywania.

J.M. Gottman, w swoim artykule Przyczyny sukcesów i upadków małżeństw, i jak sprawić, aby twoje małżeństwo było trwałe, mówi o „czterech jeźdźcach Apokalipsy” szczególnie niebezpiecznych dla związków. Są to: krytycyzm, pogarda i lekceważenie, uciekanie się do obrony i tłumaczenia przed małżonkiem oraz zamykanie się w sobie. Kiedy pojawia się konflikt, ważne abyśmy starali się go mądrze rozwiązać. Jeśli nie mamy tej umiejętności, nawarstwiają się urazy, obniża się poziom satysfakcji z małżeństwa. Innymi słowy – powstają emocjonalne blizny, a gdy urazimy męża lub żonę, zwykłe przeprosiny nie wystarczą. Wspomniany już J.M. Gottman, a także R. Parker, w artykule Trwałość małżeństw, mówią, że aby naprawić szkodę i przywrócić stabilność w związku, musimy się postarać o pięć wspólnych, pozytywnych doświadczeń.

Pułapka piąta: dzieci – prawdziwa rewolucja

Ten, kto ma dzieci wie, że narodziny malucha to często trzęsienie ziemi dla związku. Zanim ono nastąpi, małżonkowie żyją sobie spokojnie, zajmują się sobą nawzajem. Gdy rodzi się dziecko, ich uwaga nagle przenosi się na nie. Często na nic innego nie pozostaje już czasu. Dobrze być na to przygotowanym. Czasami mężowie nabierają przekonania, że zostali odrzuceni przez żony, a żony czują się przywalone nawałem obowiązków i odpowiedzialnością. Niektóre popadają w depresję. Pojawienie się malucha w rodzinie wymaga od obojga partnerów wykazania się cierpliwością i zrozumieniem dla nowej sytuacji oraz udzielania sobie nawzajem wsparcia. Ogromnym błędem jest decydowanie się na dziecko, aby rozwiązać problemy małżeńskie. Zwykle taka decyzja jedynie pogarsza sprawę. Problemy małżeńskie powinny być rozwiązywane między partnerami. Dzieci to nie narzędzia do ich naprawy.

Pułapka szósta: różnice kulturowe

W bogatej kulturowo Ameryce małżeństwa osób dwóch różnych ras czy kultur są dość powszechne i nie dziwią nikogo. Trzeba jednak wiedzieć, że związek osób pochodzących z różnych światów wiąże się ze zwiększonym ryzykiem niepowodzenia. W okresie narzeczeństwa i w pierwszych miesiącach po ślubie zwracamy uwagę na podobieństwa, nie na różnice, jednak potem zaczynamy myśleć o wygodnym „umoszczeniu się” i przyjęciu wygodnej pozycji. To świetny czas na to, żeby wyszły różnice kulturowe. Na przykład, jeśli chciałybyśmy się spełniać jako tradycyjna, niepracująca zawodowo żona, wychowująca dzieci i dbająca o dom, możemy poczuć się rozczarowane, jeśli mąż, mniej lub bardziej delikatnie, zacznie nam sugerować, że powinnyśmy iść do pracy, a gdy to zrobimy i tak będzie wymagał nienagannego porządku w domu i dwudaniowego obiadu na stole (plus deser)! A póki nie pracujemy, będzie sobie rościł prawo do wyłącznego podejmowania decyzji, ponieważ to on zarabia na rodzinę.

Innymi słowy, poślubienie osoby z odmiennego kręgu kulturowego wzbogaca nasze życie, musimy być jednak świadomi tego, że taki typ małżeństwa może przynieść dodatkowe komplikacje.

Sekrety szczęśliwego małżeństwa

Czy istnieje przepis na szczęśliwe małżeństwo? F. Kaslow i J.A. Robison, autorzy artykułu Długotrwałe, satysfakcjonujące małżeństwa, twierdzą, że fundamentami związku są miłość, wzajemne zaufanie i szacunek, podobne poglądy religijne, wierność i lojalność, umiejętność obojga, aby dawać i brać, podobna filozofia życiowa, podobne poczucie humoru, podobne zainteresowania i wspólne zaangażowanie w wychowanie dzieci. W tym samym artykule Kaslow i Hammerschmidt piszą o ośmiu podstawowych składnikach długotrwałego, satysfakcjonującego małżeństwa. Są nimi zaufanie (a więc także wierność, możliwość bycia sobą, poczucie bezpieczeństwa), umiejętność rozwiązywania konfliktów, stałe zaangażowanie w sprawy małżeńskie, otwarta i szczera komunikacja między małżonkami, radość ze wspólnie spędzanego czasu (do czego potrzebne jest podobne poczucie humoru), dzielenie wspólnych przekonań, zainteresowanie sprawami partnera (także docenienie jego wysiłków) oraz wzajemna miłość wzbogacona o bycie dobrymi przyjaciółmi i kochankami, dzięki czemu oboje postrzegają siebie nawzajem jako atrakcyjnych i godnych pożądania.

Piekło czy niebo?

To zdanie brzmi jak komunał: poślubienie osoby, którą kochamy, to niewątpliwie jedna z najważniejszych decyzji w życiu, dlatego powinna być podjęta z rozwagą i bez pośpiechu. Proste? Dlaczego więc tak wiele wśród nas niedobranych małżeństw?

Posiadanie wiedzy na temat dobierania się w pary i nauczenie się, czego można spodziewać się po ślubie, znacznie podnosi szanse na dokonanie dobrego wyboru i doświadczenie szczęścia z drugą osobą. Małżeństwo może stać się jednym z najbardziej fascynujących doświadczeń naszego życia. Czy nie warto zatem, wybierając partnera, oprócz uczuć, skorzystać też z wiedzy i zdrowego rozsądku? Jeśli tego nie zrobimy, owo fascynujące doświadczenie może łatwo przemienić się w koszmar.

Autorka jest absolwentką Wydziału Psychologii na National-Louis Univeristy w Chicago, „life couch”. Pomaga rozwiązywać problemy małżeńskie. Zadzwoń: (773) 701 00 47

Nowszy Starszy

Inne artykuły w kategorii Psychologia i rozwój człowieka

Pozostałe kategorie tego artykułu: · Polonia w USA · Rozrywka · Zdrowie i uroda

Skomentuj artykuł w Hydeparku Polonii

Komentarze zostały tymczasowo wyłączone. Przeprszamy!

Mary · 2010-06-28 15:13:27

Szkoda, że te sekrety szczęśliwego małżeństwa ujrzały światło dzienne dopiero dziś!

Peter · 2010-06-26 22:14:56

Wspanialy artykul , szkoda tylko ze nie bylo jego 25 lat temu.

Najnowsze artykuły

Magazyn w sieci

Hydepark Polonii

Dawid
25 lip, 15:17
Zapraszamy na forum Polakow w Szwajcarii - https://forum.polakow.ch»
Mia Lukas
21 cze, 05:49
Mój były chłopak rzucił mnie tydzień temu po tym jak oskarżyłem go że spotyka się z kimś innym [...]»
hanna
20 cze, 03:58
Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi zwanemu dr Agbazarą wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość pomagając mi przywrócić mego [...]»

Najczęściej...